czwartek, 8 marca 2012

Rozdział 6


            No tak, Harry wypatrzył sobie Agę… biedna. Zaśmiałam się lekko. Nie chciałam im przerywać w ich konwersacji, dlatego usiadłam na sofie obok Louisa. Zayn, Niall i Liam pobiegli na górę i wybierali pokoje dla siebie. Myślałam cały czas, czy my tu w siódemkę się pomieścimy… 

- Tak, więc… - Zaczął Louis. – Mieszkamy razem.

            Odwróciłam się w jego stronę, a on uśmiechnął się promienie. Kochałam jego uśmiech i te oczy… zatonęłam w nich na moment, ale ocknęłam się, bo twarz Louisa była zaskakująco bardzo blisko mnie. Wiedziałam, co chciał zrobić. Ja też znów chciałam utonąć w tej chwili, ale pojawiło się jedno pytanie, a mianowicie, czy dobrze robię? Czy na pewno tego chcę? Słowo „czy” krążyło cały czas po mojej głowie, ale było już za późno. Znów poczułam na swoich ustach jego… Odsunął się ode mnie i uśmiechnął się.

- Ekhem. – Odchrząknął. – Czy tak robią koledzy? Albo przyjaciele?

            Zamurowało mnie jego pytanie. Wiedział, jaka jest odpowiedź, ale chciał uzyskać ją ode mnie. Uśmiechnął się cwaniacko, a ja nadal myślałam, co mam odpowiedzieć.

- No… nie
. Dobra, koledzy ani przyjaciele tak nie robią. – Zastanowiłam się. – Czy tym pytaniem coś mi sugerujesz?
- Już myslałem, że nie spytasz. – Uśmiechnął się. – Klaro. – Zaczął bardzo poważnie. – Mimo iż znamy się tylko dwa dni, ale czy zostaniesz moją dziewczyną? - Po czym szepnął mi na ucho. - Wierzę w miłość od pierwszego wejrzenia.

            Wiedziałam, co chciał powiedzieć, ale w jego ustach słowa brzmiały jakby pytał się, czy wyjdę za niego. Tak poważnie powie
dział, że…

- Tak!

            Louis uśmiechnął się szeroko, a potem pocałował mnie. Zaniósł mnie na górę jak pannę młodą. Szukaliśmy jakieś pokoju, w którym nie byliby chłopacy. W jednym z nich były uchylone drzwi. Tam siedzieli Harry i Agata!

            - No wiesz… - Zaczął chłopak nie pewnie. – Czy umówiłabyś się ze mną? Zapraszam Ciebie na kolację.
            - Ależ oczywiście! – Uradowana Aga aż pisnęła z radości.

            Uśmiechnęłam się sama do siebie, ale nie usłyszałam dalszej wymiany zdań, bo ktoś objął mnie w pasie i pociągnął do tyłu, a następnie nogą zamknął drzwi. Odwróciłam się i zobaczyłam uśmiechniętą twarz Louisa.

- Wygląda na to, że będziemy mieli razem pokój. 
- Co? Że ja z Tobą? Ale jak to? – Nie ukrywałam mojego zdziwienia.
- Nie cieszy się? – Zapytał, a potem posmutniał.
- Cieszę się, ale… - Chłopak spuścił głowę. – Jeśli w tym pokoju zrobisz ogródek i zasiejesz marchewki to wiedz, że Ciebie wyrzucę.
- Obiecuję. Założę plantację marchwi w doniczce. – Pokazał mi swoje białe zęby. – Zamiast kwiatów będą marchewki.

            Pokiwałam z dezaprobatą głową. Chłopak znów wziął mnie na ręce i położył na łóżku. Ja pokiwałam przecząco głową, chwyciłam poduszkę leżącą pode mną i rzuciłam nią w twarz Louisa.

- O ty! – Krzyknął. – Nie daruję Ci tego.

            Szybko podniosłam się z łóżka i zaczęłam uciekać wzdłuż pokoju. Jednak Louis był szybszy i w porę zdążył mnie złapać. A już byłam blisko drzwi. Skubany!

- Nie. Nie! Puść mnie. – Krzyczałam i śmiałam się na przemian.
- O nie. Czekałem dwa dni aż zostaniesz moją dziewczyną, teraz jesteś moja. – Wyszczerzył zęby.
- Tak, to naprawdę bardzo długo. – Odparłam sarkastycznie. – Musiałeś tyle czekać, siedzieć w samotności…
- Oh… przestań. Uciszył mnie składając na moich ustach pocałunek, odwzajemniłam go.

- Wiesz, co? – Nagle zapytał. – Nie mówmy nikomu, że jesteśmy razem. Zastanawiam się, czy się domyślą.
- Oni? – Kąciki moich ust zaczęły unosić się w górę. – To idioci! Nawet gdyby UFO przyleciało oni nic by nie wiedzieli.

            Louis wybuchnął śmiechem. Ja w między czasie poszłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic i ubrałam się w piżamę. W pokoju czekał na mnie Louis. 

- Mam nadzieję, że nie chrapiesz. – Powiedziałam prosto z mostu.
- Nie, nie chrapię. – Uśmiechnął się. 

            No, to miał szczęście, bo jeśliby chrapał to bym wolała spać już w salonie na sofie. Na chwilę wyszłam z pokoju i udałam się do innych. Otworzyłam pierwsze i zauważyłam, że ten pokój okupuj Liam. Uśmiechnęłam się i powiedziałam dobranoc, gdy już podchodziłam do ostatnich, coś mi nie pasowało. Nigdzie nie było Agaty. Uchyliłam lekko drzwi, a tam byli Harry i Agata. Jednak dobrze myślałam, że nie pomieścimy się, no, ale trudno. Dzięki temu zbliżą się bardziej do siebie. Wróciłam do mojego i Louisa pokoju.

- Gdzie byłaś?
- Sprawdzałam, gdzie i kto jest. – Po czym położyłam się na łóżku przykrywając kołdrą.
- I? – Zapytał chłopak.
- Wiesz, że Harry i Agata mają razem pokój? – Odwróciłam się twarzą w jego stronę tak, że mogliśmy spojrzeć sobie w oczy.
- My też mamy razem pokój. - Po czym objął mnie ramieniem.
- Ja cieszę się, że oni mają razem pokój! Poznają się i... Może zostaną parą.
- Oh... Też cieszę się Twoim szczęściem. Ale wolałbym cieszyć się chwilą z Tobą. - Powiedział i lekko mruknął

            Wtuliłam się w poduszkę, a Louis cały czas obejmował mnie. Nawet nie wiem, kiedy zasnęłam. Obudziłam się o 9. Szybko wstałam i spojrzałam na Louisa, który jeszcze słodko spał, nie chciałam go jeszcze budzić. Poszłam do łazienki i ogarnęłam jakoś swoją twarz. Kiedy już wyglądałam jak normalny człowiek ubrałam się i obudziłam Lou.

- Hej, co jest? - Zapytał zaspany.
- Jest godzina 9.30. - Spojrzałam jeszcze na zegarek. - Dziś macie koncert. Chłopak jak oparzony wyskoczył z łóżka i pobiegł do łazienki, ja w między czasie zeszłam na dół, gdzie wszyscy spożywali śniadanie. Po zjedzeniu posiłku przygotowanego przez Harrego  wraz z Agatą wybrałyśmy się do supermarketu, ponieważ lodówka pomału świeciła pustkami. Gdy już wyszliśmy z domu postanowiłam wypytać Agę o Harrego.

- Tak, więc, Ty i Harry Styles?
- Nie. - Spojrzała na mnie z uśmiechem. - Umówiliśmy się na spotkanie. To wszystko.
- Macie razem pokój! - Pisnęłam z radości.
- Tak. Harry spał na podłodze.
- Uuu. - Zawyłam. - Biedaczek.

            Agata wybuchła śmiechem. Byłyśmy już pod drzwiami sklepu. Weszłyśmy, wzięłyśmy koszyk. I zaczęłyśmy przechadzać się między regałami, aż wpadłam na jakąś dziewczynę, która była ubrana w szalik z Lecha Poznań. Bardzo mnie to zdziwiło, kto w Londynie kibicuje klubom polskim?

- Hej! - Dziewczyna zagadnęła do mnie.

             Byłam zdziwiona, ale kogoś mi ona przypominała, ten głos był jakiś znajomy, ale skąd ja go znałam. I ta ciemnobrązowa grzywka i ciemne oczy! Ten opis kogoś mi przypominał, kogoś z Polski.

- Przepraszam, ale czy ty jesteś z Polski? - Zapytałam.
- Tak, a co?

            Kurde, czy to była... P...P... Zaczęłam powtarzać literkę w myślach. Z rozmyśleń wyrwała mnie Aga.

- Czy Twoja mama jest Łotyszką? - Co? O co Aga jej się pytała? Ale najwidoczniej też musiała ją skądś kojarzyć.
- Tak. - Dziewczyna uśmiechnęła się.
- Patrycja? - Krzyknęła Agata.
- Tak... - Dziewczyna znów potwierdziła.
- Skąd wiesz?
- Patrycja, nie pamiętasz nas? - Zaczęła Aga, a ja stałam osłupiała, bo nie mogłam sobie przypomnieć tej dziewczyny.
 - To ja Agata i Klara. Chodziłyśmy razem do podstawówki, ty wyjechałaś do Londynu do Twojej babci.
- Tak, ja też Was sobie przypominam.
Dziewczyna nas przytuliła do siebie.
- Hej, a idziecie dziś na koncert One Direction? - Zapytała nagle.
- No jasne. Ty też? - Uśmiechnęłam się.
- Tak. I mam wejściówkę za kulisy. To do zobaczenia na koncercie. - Rzuciła i pomachała nam na odchodne.
- Dziwna akcja, co nie? - Zapytałam rozradowaną Agę.
- Ale przynajmniej znamy kogoś tutejszego. - Powiedziała.
            W sumie racja. Patrycja była w naszym wieku, więc była jakaś szansa, że będziemy chodzić do tej samej szkoły jak i klasy. Wzięłyśmy potrzebne produkty i udałyśmy się powrotem do domu. Koncert miał odbyć się o godzinie 20, więc było jeszcze sporo czasu.

            Tak… mówiłam sporo czasu.
- Za godzinę koncert. – Wydarła się Aga z góry. – I… I nie mam się, w co ubrać!
- Nie przesadzaj. – Powiedziałam. – Zakładasz i tak kurtkę, więc nic nie będzie widać, co masz pod spodem.
- A za kulisami to mam się dusić? – Usłyszałam w jej głosie lekką ironię.

            No tak! Zapomniałam, mój wuja kupił bilety z wejściówkami za kulisy. Zapomniałam. Czym prędzej pobiegłam do Agaty na górę. Dla siebie wybrałam zwiewną bluzkę z nadrukiem i czarne rurki, do tego również czarne, buty na obcasie. Agata postanowiła, że założy sukienkę z motywami kwiatowymi i beżowe buty. 

            Po dziesięciu minutach byłyśmy już na miejscu. Tłumy fanek piszczały. W każdym bądź razie nie mogłyśmy dostać się do wejścia, ale jako, że miałyśmy bilety z wejściówkami za kulisy, weszłyśmy prędzej. Kiedy doszliśmy do ochroniarza on tylko uśmiechnął się i otworzył drzwi do wielkiej hali. Na miejscu było może z dziesięć osób. Ogromna scena ukazała się moim oczom, ale ktoś po chwili mi ją zasłonił. Chwileczkę... to była Patrycja!
Mówiła, że się spotkamy i tak było.


                                                                          *
Rozdział miał pojawić się o godzinie 18, a pojawił się parę minut po 18. :D Tak, więc chyba za szybko dodaję nowe rozdziały! :) Siódmy będzie jutro o godzinie 21, albo w sobotę w godzinach popołudniowych. Ten rozdział dedykuję Agacie i Patrycji. ;P
Mam nadzieję, że rozdział się spodoba! :) 

8 komentarzy:

  1. Super !
    Niech Patrycja będzie tą "Złą" ;D
    Czekam na nn ;D

    OdpowiedzUsuń
  2. Rewelacja i dziękuję za dedykację ♥

    OdpowiedzUsuń
  3. Dzięki za Dedykację ej nie chce być tą złą....
    Potem mnie nie będą lubić ;/
    bebe
    ale rozdział i tak suuuuper,świetny,niesamowity itd.
    ale serio nie chce być tą złą plisssss PATRYCJA!!!! <3

    OdpowiedzUsuń
  4. przyjemnie się czyta :D

    OdpowiedzUsuń
  5. a ja chciałam żeby glowna bohaterka byla z hazzą :c

    OdpowiedzUsuń
  6. Oo nareszcie są razem! Ale się podjarałam ;x Oby tak dalej, nawet nie próbuj och rozdzielać, zrozumiano? :*

    OdpowiedzUsuń