Dopiero
teraz poczułam wibracje w prawej kieszeni moich spodni. Spojrzałam jeszcze raz
na Louisa, który już był zmęczony, ale mimo wszystko się uśmiechał i odebrałam
telefon.
-
Tata? Co się dzieje? – Próbowałam się wsłuchać w to co mówił ale nic nie
rozumiałem. Co piąte słowo słyszałam „mama jest…” i tu się urywało bo tacie
łamał się głos. Nie wytrzymałam. – Tato!
-
Tak? – Usłyszałam po drugiej stronie.
-
Możesz się uspokoić? – Powiedziałam. – Co się stało? Mów po kolei i nie krzycz.
– Spojrzała na mnie Aga, a ja wzruszyłam ramionami.
-
Mama ona… ona popełniła samobójstwo. – Odrzekł smutno. Do moich oczu
momentalnie napłynęły łzy.
Czemu
ja się pytam? Dlaczego to mi przytrafiają się takie sytuacje? Najpierw Louis
chciał popełnić samobójstwo, do którego nie doszła i mama, która… Nie! To nie
może być prawda! Moja mama musi żyć… Co ja teraz zrobię? Upadłam na szpitalną
podłogę, a twarz schowałam w moich rękach i nie zważałam uwagi na zdziwionych
tą sytuacją przyjaciół. Nagle poczułam, że odpływam, to był moment, kiedy przed
moimi oczami nastała ciemność. Poczułam jedynie czyjąś rękę na moim ramieniu.
Ktoś
mną potrząsał. Delikatnie otworzyłam oczy, zamrugałam i stwierdziłam, że jestem
gdzie indziej, a mianowicie byłam w domu, który kupili mi rodzice. Ujrzałam nad
sobą zatroskaną twarz Louisa.
-
Ty nie jesteś w szpitalu? – Zapytałam, bo jeszcze nie dawno Lou leżał na łóżku
szpitalnym.
-
Ja? – Zaśmiał się. – Ty głuptasie byłaś w szpitalu. Dziś Ciebie wypisali, bo
zgodziliśmy się Tobą zaopiekować.
Patrzyłam
na niego zszokowana. Jak to? To ja byłam w szpitalu? A te wszystkie wydarzenia?
Ślub, zdrada, rozwód rodziców? To było wszystko nie prawdziwe?
-
Powiedz mi, kiedy? To znaczy, co mi się stało? I jaki to był dzień, opisz go. –
Lou zrobił zdziwioną minę.
-
No dobrze. – Zaczął. – To było wtedy, kiedy ja wybiegłem z Tobą na ulicę,
pamiętasz? Aga i Harry mieli wtedy randkę? I ja… i ja Ciebie upuściłem, spadłaś… To wszystko. Czy
o czymś powinienem wiedzieć? – Zapytał, a ja zastanawiałam się jak to możliwe.
Czyli, że ja śniłam? A może los daje mi drugą szansę?
Czy takie coś jest możliwe? W mojej głowie pojawiła się masa pytań. Mimowolnie
się uśmiechnęłam.
-
Oh… - Westchnęłam i rzuciłam się Louisowi w ramiona. – Jak dobrze, że jesteś tu
przy mnie.
Pogłaskał
mnie po plecach, a ja czułam się bezpiecznie. Jak dobrze żyć z myślą, że nie
zdradziłam mojego chłopaka, że moi rodzice się nie rozwodzą.
Postanowiłam
opowiedzieć wszystko Louisowi, on jedynie patrzył na mnie z szeroko otwartymi
oczyma. Słowa przychodziły m z trudem, ale jakoś wytłumaczyłam chłopakowi, co
działo się w tym czasie w mojej głowie.
-
Nie wierzę. – Powiedział, kiedy skończyłam mówić. – Nie wierzę, że mogłabyś
mnie kiedykolwiek zdradzić i to z moim najlepszym przyjacielem. Jak dobrze, że
to nie prawda.
-
Tak, to dobrze. Dobrze, że już jestem w rzeczywistości. – Uśmiechnęłam się do
chłopaka, który przytulił mnie do siebie mocniej i pocałował w czoło.
Po
paru sekundach wstał i pociągnął mnie na dół. Mimo moich protestów Lou nie
odpuścił tylko wziął mnie na ręce i zaniósł na dół.
-
No, kogo ja tu widzę. – Odparł Niall. – Nareszcie! Tydzień bez Ciebie to jak
wieczność.
Zaraz,
zaraz, czy Niall powiedział tydzień? Ja tydzień byłam w śpiączce, czy jak ten
stan można określić?
-
Lou? – Zwróciłam się do chłopaka, który nadal trzymał mnie na rękach. – Ja tydzień…
no wiesz…
-
Tak. – Uśmiechnął się. – Równiutki tydzień. – Ale radość po chwili zniknęła i
ustąpiła miejsce smutkowi. – To moja wina…
-
Nie! – Przerwałam mu. – Nie zadręczaj się! Ja nie gniewam się. Wiem, że jestem
ciężka, a to był tego dowód.
Zauważyłam,
że na twarzy Lou pojawił się uśmiech, a ja przysunęłam twarz bliżej jego i
pocałowałam. Tak dawno nie czułam jego miękkich, malinowych ust.
Zatonęłam.
-Daj
jej odpocząć. – Wyrwał nas Liam. – Dopiero, co się wybudziła. Pewnie jest
głodna.
Lou
postawił mnie na ziemi, a ja podreptałam w stronę stołu. Usiadłam między
Louisem, a Zaynem. Trochę dziwnie się czułam w towarzystwie Malika. Ciągle
zerkałam na niego on natomiast swój wzrok zatrzymał na swojej kanapce.
Nawet
nie wiem, kiedy byłam tak szczęśliwa. Chyba wtedy, kiedy dostałam pierwszy
telefon. Tak! Chyba tak… Ale teraz to było szczęście i ulga. Ulga, że to
wszystko działo się w mojej podświadomości.
-
Liam? – Zapytałam go. – Jak Ci się układa z Patrycją?
Spojrzał
na mnie ze zdziwionymi oczami tak samo jak reszta.
-
Jaka Patrycja? – Harry już chciał coś więcej powiedzieć, ale Liam go uciszył.
-
Skąd wiesz? – Swoje pytanie Liam skierował do mnie.
-
Skąd wiem? W mojej podświadomości Ty byłeś z Patrycją, Agata z Harrym, Ja z
Louisem, a na weselu zdradziłam go z… - Przełknęłam ślinę. – Z Zaynem. Potem
Lou chciał podciąć sobie żyły, ale w porą wraz z Agą znalazłyśmy chłopaka. Moi
rodzice się rozwodzili, a mama na końcu popełniła samobójstwo i w tym czasie
kiedy się o tym dowiedziałam zemdlałam. Obudziłam się już tutaj. – Wszyscy patrzyli
na mnie zszokowanymi oczami, a najbardziej Zayn.
-
Oł… - Zaczął Liam. – Więc Twoja podświadomość przekazała Ci informację z
przyszłości.
Aga,
która siedziała najbliżej Liama szturchnęła go ramieniem.
-
Co Ty mówisz? – Zapytała ze złością? – Jakie informacje z przyszłości? To po
prostu były jakieś farmazony.
Dobrze,
że Aga tak samo sądziła i Louis, przynajmniej nie byłam sama. Jednak Liam mnie
tym zszokował, a co jeśli? Co jeśli to była moja przyszłość? Może to była jakaś
wskazówka? Żeby nie popełnić tego błędu, który przyniósł tak wiele smutku i
bólu.
-
No, bo to prawda, że spotykam się z Patrycją. – Powiedział po chwili Liam,
tłumacząc się.
-
Ale ja jakoś nie chodzę z Harrym. – Zaprotestowała Aga. – Zaprosił mnie na spotkanie
i to wszystko.
-
No właśnie! Liam jakie informacje z przyszłości? – Wtrącił się Harry.
Zayn
siedział cicho jakby coś go trapiło. Może on coś do mnie czuje? Nie, Klaro! Nie
fantazjuj tak. Myśl, że wszystko jest dobrze. Tak, to podniosło mnie na duchu.
-
To może ja już pójdę na górę. – Powiedziałam. – Zostawiam was z tą zagadką z przyszłości.
Uśmiechnęłam
się, a za mną ruszył Louis, który kiedy byliśmy już na górze złapał mnie w
pasie i przyciągnął do siebie. Odgarnął kosmyk włosów spadający na moje czoło i
pocałował mnie w usta. Nie zważając na to, że jesteśmy na korytarzu rozpięłam mu
jego koszulę, a chłopak uśmiechnął się i znów zatopił w moich ustach swoje. Nie
wiem, kiedy znaleźliśmy się w naszym pokoju, ale w każdym bądź razie leżałam
już na łóżku, a Lou był nade mną. W ciągu paru sekund pozbył się mojej bluzki
od piżami i spodni. Tak, że zostałam już tylko w niebieskim figi. Każdy
milimetr mojego ciała został obdarowany pocałunkami Louisa. Lekko jęknęłam z
przyjemności, a na twarzy Tomlinsona pojawił się szeroki uśmiech. Chłopak
pozbył się swoich ubrań próbójąc jak najmniej odrywać się od moich ust. Nie mogłam
złapać oddechu, ale było mi dobrze. Czułam, że chłopak zsuwałze mnie ostatnią
część mojej garderoby. Oboje nie mieliśmy już na sobie żadnych ubrań. Moje ręce
wylądowały na jego głowie i przybliżyłam swoją twarz do jego, pocałowałam go w
usta, a potem w szyję. Po chwili nasze ciała złączyły się razem. Wydobyłam z
siebie cichy jęk, a może raczej westchnięcie. Całował mnie przy tym w szyję, a
ja czułam się spełniona. Pragnęłam go ta mocno jak nigdy dotąd. Nagle Lou
znalazł się po mojej prawej stronie, obróciłam się,a on z zaskoczenia złożył
pocałunek na moich ustach. Teraz to ja byłam nad nim. Pocałowałam go w szyję, a
potem dotknęłam ręką jego torsu. Wtedy przypomniała mi się noc, w której
przeszkodził nam Zayn. Momentalnie się wystaszyłam i spojrzałam w stronę drzwi
i wytężyłam słuch, jednak nic nie było słychać.
-
Co jest? – Szepnął mi na ucho.
Obróciłam
twarz w jego stronę i zobaczyłam smutek w Louisowych oczach. Położyłam się obok chłopaka i spojrzałam w sufit.
-
Wesele, noc, Ty i ja razem w hotelowym pokoju, sami, Zayn. – Rzuciłam hasłami,
ale Louis pokiwał głową. – Tak jakoś przypomniało mi się to i…
-
Nie, nic się nie stało. – Przerwał mi.
-
Przepraszam. – Louis pokiwał przecząco głową.
Objął
mnie swoim ramieniem i nawet nie wiem kiedy zasnęłam. Nie orientowałam się jaki
to był dzień. Może niedziela, może poniedziałek, albo wtorek…
*
Jest kolejny rozdział! Byłby wczoraj, ale byłam na wycieczce i nie miałam kiedy
dodać. Mam nadzieję, że się spodoba. Jeśli czytasz to opowiadanie to skomentuj.
Dla mnie to dużon znaczy. Do następnego!
xo xo
Rozdział świetny fajnie wybrnęłaś z tych wszystkich samobójstw i innych...;).Czekam na kolejny rozdział ♥
OdpowiedzUsuńJejku.Nie spodziewała się tego.Świetne.Czekam na nn.Zapraszam do siebie.
OdpowiedzUsuńHuhu ! ;D Miałam nadzieje że tamto to nie prawda i że ona będzie z Louisem . Dodaj szybko nowy . Asia ;)
OdpowiedzUsuńWow. Ale szok. Trochę trudne do wyobrażenia ale fajne :) Dobrze, że nadal są razem ;) Pozdrawiam i czekam na kolejny :*
OdpowiedzUsuńSZOK :O ONA BYŁA W ŚPIĄCZCE CAŁY CZAS :O
OdpowiedzUsuńa ja coś przeczuwam że Zayn się w niej buja *.* :p
czekam na nexta xD
Extra! Cieszę się, że wszystko wróciło do normy mam tylko nadzieję, że Harry i Agata będą razem. Przesyłam całusy i czekam na następny rozdział:*
OdpowiedzUsuńTy to potrafisz człowieka zaskoczyć.. CIeszę się, że tak to rozegrałaś :) Czekam na kolejny
OdpowiedzUsuńCałuski, Angie.
świetnie .!! Kiedy next .? ^^
OdpowiedzUsuńświetny czekam na następny ;]
OdpowiedzUsuńzapraszam do mnie lolbelsand.blogspot.com
cholera już miało do czegoś dojść a tu....ale dobra przynajmniej wybrnęłaś z tego po prostej <3
OdpowiedzUsuń