Nikt nie odezwał się słowem. Wszyscy
milczeliśmy. Harry natomiast uśmiechał się głupkowato, pokazując przy tym
garnitur swoich białych zębów. Co w tej głowie tego chłopaka siedziało? Nie miałam
pojęcia. Spojrzałam na Louisa, który wpatrywał się w swoją kanapkę z posępną
miną. Widziałam, że Harry czeka na wyjaśnienia. Musiałam się jakoś
usprawiedliwić, jednak o pocałunku wolałam nie wspominać, zobaczymy, co wie
Harry.
- Nic, a co ma nas łączyć. - Zastanowiłam się przez moment, po czym dodałam. - Na razie są to czysto koleżeńskie stosunki. - Uśmiechnęłam się do Harrego.
- Czyżby? - Chłopak dalej drążył temat. Poszperał w kieszeni od spodni i podał mi swój telefon. Potem uśmiechnął się tryumfalnie. - Umiem czytać.
Wzięłam od niego telefon i to, co zobaczyłam na ekranie wyświetlacza, było szokujące. Między innymi tytuł artykułu był już przerażający. Louis Tomilnson i tajemnicza szatynka, czy to nowa miłość? Zjeżdżając na dół tego artykułu zobaczyłam nasze zdjęcie, jak całujemy się pod London Eye. Zamarłam, o mało, co telefon Harrego nie wypadł mi z ręki, ale w porę się ocknęłam.
- To są jakieś bzdury. - Przeczytałam fragment artykułu. - Potajemna randka pod London Eye i pocałunek, a potem wspólna noc razem w jego domu. Mamy nadzieję, że coś się z tego rozwinie.
- To akurat jest prawda. - Dodał Zayn, a ja spiorunowałam go wzrokiem, mimo tego chłopak kontynuował dalej z uśmiechem na twarzy. - Tę noc przecież spędziliście razem w jednym łóżku...
- Zamknij się Malik! – Warknęłam na niego.
- Klaro, taka jest prawda, Ty lecisz na Louisa. - Dodał Liam, który do tej pory nie odezwał się ani jednym słowem.
- Dla sprostowania. - Wzięłam głęboki wdech i kontynuowałam. - W przyszłości może, może coś z tego wyjdzie, prawda Louis? - Chłopak pokiwał twierdząco głową. - Rozmawialiśmy o tym. Louisa znam tylko jeden dzień i my niby mamy być już parą? Harry puknij się w czółko. Po za tym, co Ciebie to interesuje? - Zdenerwowałam się, co na ogół zdarza się rzadko. - A co jeśli powiem, że tak naprawdę podoba mi się Louis? Co Ci do tego? Może i Lou mi się podoba, może wzdycham do niego od kilku miesięcy? Ale pytam się jeszcze raz! Co Ciebie to interesuje? Bardziej powinno Tomilnsona.
Wstałam, odłożyłam talerz do zlewu i udałam się do sypialni Louisa. Usiadłam na skrawku jego łóżka i zaczęłam płakać. Usłyszałam, że ktoś idzie po schodach. Nie miałam pojęcia, kto to może być. Jednak, gdy postać nacisnęła na klamkę, od drzwi, ukazał się w nich Louis. Nie odezwał się słowem, tylko przysiadł obok mnie i przytulił. Położyłam głowę na jego ramieniu. Było mi strasznie dobrze, aż za dobrze. Czułam się bezpiecznie, czułam, że te ramiona mnie będą bronić w każdej sprawie. Kropelki moich łez spłynęły na jego T-shirt w prążki.
- Nie płacz. - Powiedział cicho, ale zdołałam go usłyszeć. - Dla mnie też znaczysz dużo. Nie jesteś mi obojętna. Wręcz przeciwnie, może to zabrzmi dziwnie, ale przy żadnej dziewczynie nie czułem się tak dobrze jak przy Tobie. Choć znamy się jeden dzień, to moje uczucia do Ciebie są większe niż do marchewek. - Potem uśmiechnął się i pocałował mnie.
Znów poczułam ten smak jego ust. Był bardzo delikatny i niepewny, ale czułam w tym uczucie. Po chwili oderwałam się od niego i z przerażonymi oczami spojrzałam na Louisa.
- Czy dziś jest czwartek?
- Tak, a co?
- Czy mógłbyś mnie zawieść na lotnisko? Bo, moja przyjaciółka dziś przylatuje.
- Jasne.
Uśmiechnął się do mnie, po czym ubraliśmy się i udaliśmy się do Louisowego samochodu, czyli do czarnego Range Rowera. W samochodzie zerkał, co parę sekund na mnie z wielkim bananem na twarzy.
- Czyli jak? Mam szansę na to, że zostaniemy parą? - Przerwał ciszę.
- Hm... No nie wiem, nie wiem. Postaraj się.
- Co mam zrobić?
- Nie wiem, liczy się własna inwencja twórcza. - Posłałam mu ciepły uśmiech.
Przez resztę drogi na lotnisko zerkaliśmy, co chwila na siebie. Gdy już dojechaliśmy na miejsce, szybko wysiadłam z samochodu i ruszyłam pędem na lotnisko. W tej chwili przypomniałam sobie o rodzicach, gdzie oni się podziewali? Co oni kombinowali? Nie wiem, ale to na pewno będzie coś zaskakującego.
- Nic, a co ma nas łączyć. - Zastanowiłam się przez moment, po czym dodałam. - Na razie są to czysto koleżeńskie stosunki. - Uśmiechnęłam się do Harrego.
- Czyżby? - Chłopak dalej drążył temat. Poszperał w kieszeni od spodni i podał mi swój telefon. Potem uśmiechnął się tryumfalnie. - Umiem czytać.
Wzięłam od niego telefon i to, co zobaczyłam na ekranie wyświetlacza, było szokujące. Między innymi tytuł artykułu był już przerażający. Louis Tomilnson i tajemnicza szatynka, czy to nowa miłość? Zjeżdżając na dół tego artykułu zobaczyłam nasze zdjęcie, jak całujemy się pod London Eye. Zamarłam, o mało, co telefon Harrego nie wypadł mi z ręki, ale w porę się ocknęłam.
- To są jakieś bzdury. - Przeczytałam fragment artykułu. - Potajemna randka pod London Eye i pocałunek, a potem wspólna noc razem w jego domu. Mamy nadzieję, że coś się z tego rozwinie.
- To akurat jest prawda. - Dodał Zayn, a ja spiorunowałam go wzrokiem, mimo tego chłopak kontynuował dalej z uśmiechem na twarzy. - Tę noc przecież spędziliście razem w jednym łóżku...
- Zamknij się Malik! – Warknęłam na niego.
- Klaro, taka jest prawda, Ty lecisz na Louisa. - Dodał Liam, który do tej pory nie odezwał się ani jednym słowem.
- Dla sprostowania. - Wzięłam głęboki wdech i kontynuowałam. - W przyszłości może, może coś z tego wyjdzie, prawda Louis? - Chłopak pokiwał twierdząco głową. - Rozmawialiśmy o tym. Louisa znam tylko jeden dzień i my niby mamy być już parą? Harry puknij się w czółko. Po za tym, co Ciebie to interesuje? - Zdenerwowałam się, co na ogół zdarza się rzadko. - A co jeśli powiem, że tak naprawdę podoba mi się Louis? Co Ci do tego? Może i Lou mi się podoba, może wzdycham do niego od kilku miesięcy? Ale pytam się jeszcze raz! Co Ciebie to interesuje? Bardziej powinno Tomilnsona.
Wstałam, odłożyłam talerz do zlewu i udałam się do sypialni Louisa. Usiadłam na skrawku jego łóżka i zaczęłam płakać. Usłyszałam, że ktoś idzie po schodach. Nie miałam pojęcia, kto to może być. Jednak, gdy postać nacisnęła na klamkę, od drzwi, ukazał się w nich Louis. Nie odezwał się słowem, tylko przysiadł obok mnie i przytulił. Położyłam głowę na jego ramieniu. Było mi strasznie dobrze, aż za dobrze. Czułam się bezpiecznie, czułam, że te ramiona mnie będą bronić w każdej sprawie. Kropelki moich łez spłynęły na jego T-shirt w prążki.
- Nie płacz. - Powiedział cicho, ale zdołałam go usłyszeć. - Dla mnie też znaczysz dużo. Nie jesteś mi obojętna. Wręcz przeciwnie, może to zabrzmi dziwnie, ale przy żadnej dziewczynie nie czułem się tak dobrze jak przy Tobie. Choć znamy się jeden dzień, to moje uczucia do Ciebie są większe niż do marchewek. - Potem uśmiechnął się i pocałował mnie.
Znów poczułam ten smak jego ust. Był bardzo delikatny i niepewny, ale czułam w tym uczucie. Po chwili oderwałam się od niego i z przerażonymi oczami spojrzałam na Louisa.
- Czy dziś jest czwartek?
- Tak, a co?
- Czy mógłbyś mnie zawieść na lotnisko? Bo, moja przyjaciółka dziś przylatuje.
- Jasne.
Uśmiechnął się do mnie, po czym ubraliśmy się i udaliśmy się do Louisowego samochodu, czyli do czarnego Range Rowera. W samochodzie zerkał, co parę sekund na mnie z wielkim bananem na twarzy.
- Czyli jak? Mam szansę na to, że zostaniemy parą? - Przerwał ciszę.
- Hm... No nie wiem, nie wiem. Postaraj się.
- Co mam zrobić?
- Nie wiem, liczy się własna inwencja twórcza. - Posłałam mu ciepły uśmiech.
Przez resztę drogi na lotnisko zerkaliśmy, co chwila na siebie. Gdy już dojechaliśmy na miejsce, szybko wysiadłam z samochodu i ruszyłam pędem na lotnisko. W tej chwili przypomniałam sobie o rodzicach, gdzie oni się podziewali? Co oni kombinowali? Nie wiem, ale to na pewno będzie coś zaskakującego.
Kiedy już
przekroczyłam próg budynku, zobaczyłam moich rodziców stojących przed tablicą
przylotów i odlotów, samolotów. Szybkim krokiem pobiegłam w ich kierunku.
- Mamo, tato? Co wy tu robicie?
- Czekamy na Agatę, jest w łazience. - Oznajmiła mama. - Zaraz ją zobaczysz.
No faktycznie, mieli rację, po paru minutach zobaczyłam w oddali moją przyjaciółkę, ale z drugiej strony widziałam jak pomiędzy ludźmi przepycha się Louis. No to pięknie! – pomyślałam.
- Klara! - Krzyknęła przyjaciółka. - Tu jesteś! Wiesz jak się cieszę?
- Ja też. - Jak najmocniej przytuliłam Agatę do siebie.
Przez chwilę tak stałyśmy, ale gdy podszedł do nas Louis, Aga odruchowo pokazała ręką na chłopaka.
- Czy ty go znasz?
- Kogo? - Uśmiechnęłam się. - Jego? Mój wuja poznał ich na lotnisku, a potem Louis spotkał mnie i...
- No, no. Już się nie tłumacz. - Potem szepnęła mi na ucho. - Wiesz? Moi rodzice zgodzili się, abym zamieszkała w Londynie!
- Co? To świetnie. - Zaczęłam skakać z radości, aż wszyscy ludzie spojrzeli się na mnie. - Ale jak?
- Twoi rodzice. - Wskazała na uśmiechniętego tatę. - Oni wczoraj rozmawiali z moimi.
- Tato? - Zwróciłam się do mojego ojca. - Czy wy byliście w Polsce?
- No tak. Zostawiliśmy list w domu... - Zaczął tata. - Boże, dziecko! Gdzieś ty była? Przecież ty nie miałaś kluczy! Zapomnieliśmy... Przepraszamy Ciebie.
Rozmawialiśmy w języku polskim, więc Louis nic nie rozumiał.
- Więc. - Mówił tata w języku angielskim. - Gdzie nocowałaś? - Zapytał podejrzliwie i spojrzał na Louisa.
- Była u mnie. - Oznajmił uradowany Lou. - Niech pan się nie przejmuje, nic jej nie zrobiłem.
- Dobrze. - Skinął tata głową. - Znam moją córkę.
I tym zakończyliśmy naszą rozmowę. Rodzice zabrali ze sobą Agatę, a ja wraz z Louisem pojechaliśmy do jego domu bym mogła zabrać moją torbę. Kiedy byliśmy już na miejscu, chłopak otworzył mi drzwi i pewnym krokiem ruszyłam w głąb mieszkania. Na stole w salonie stały miski i talerze, a wokół rozwalone były balony.
- Em... Louis, co to jest?
- Najwyraźniej chłopaki przywiązali się do Ciebie. - Odparł Louis. - Chodź.
Pociągnął mnie za sobą do stołu. Zayn robił za kelnerkę, Harry rządził w kuchni, Liam szczerzył się do okna, a Niall zajadał się przekąskami.
- Jeszcze raz zapytam. Jaka to okazja? - Siedziałam zdziwiona. Kątem oka spoglądałam na Louisa.
- Chcemy, abyś została z nami. - Oznajmił wesoło Liam.
- Chcecie, abym z wami zamieszkała? - Chłopacy pokiwali twierdząco głową. - Czyście oszaleli?
- Nie, a czemu? - Koło mnie zjawił się Zayn i kontynuował dalej. - Przecież my lubimy Ciebie.
- Ale żeby od razu zamieszkać razem? - Mój wyraz twarzy przedstawiał rozbawienie.
Chłopaki jeszcze przez dziesięć minut tłumaczyli mi plusy i minusy zamieszkania z nimi, chociaż bardziej mówili o pozytywach, lecz ja tylko powiedziałam, że zastanowię się. Musiałam wrócić do domu, bo straciłam poczucie czasu. Biedna Aga. Została sama z moimi rodzicami. Louis odwiózł mnie do domu wuja, gdzie czekała na mnie miła niespodzianka.
- Mamo, tato? Co wy tu robicie?
- Czekamy na Agatę, jest w łazience. - Oznajmiła mama. - Zaraz ją zobaczysz.
No faktycznie, mieli rację, po paru minutach zobaczyłam w oddali moją przyjaciółkę, ale z drugiej strony widziałam jak pomiędzy ludźmi przepycha się Louis. No to pięknie! – pomyślałam.
- Klara! - Krzyknęła przyjaciółka. - Tu jesteś! Wiesz jak się cieszę?
- Ja też. - Jak najmocniej przytuliłam Agatę do siebie.
Przez chwilę tak stałyśmy, ale gdy podszedł do nas Louis, Aga odruchowo pokazała ręką na chłopaka.
- Czy ty go znasz?
- Kogo? - Uśmiechnęłam się. - Jego? Mój wuja poznał ich na lotnisku, a potem Louis spotkał mnie i...
- No, no. Już się nie tłumacz. - Potem szepnęła mi na ucho. - Wiesz? Moi rodzice zgodzili się, abym zamieszkała w Londynie!
- Co? To świetnie. - Zaczęłam skakać z radości, aż wszyscy ludzie spojrzeli się na mnie. - Ale jak?
- Twoi rodzice. - Wskazała na uśmiechniętego tatę. - Oni wczoraj rozmawiali z moimi.
- Tato? - Zwróciłam się do mojego ojca. - Czy wy byliście w Polsce?
- No tak. Zostawiliśmy list w domu... - Zaczął tata. - Boże, dziecko! Gdzieś ty była? Przecież ty nie miałaś kluczy! Zapomnieliśmy... Przepraszamy Ciebie.
Rozmawialiśmy w języku polskim, więc Louis nic nie rozumiał.
- Więc. - Mówił tata w języku angielskim. - Gdzie nocowałaś? - Zapytał podejrzliwie i spojrzał na Louisa.
- Była u mnie. - Oznajmił uradowany Lou. - Niech pan się nie przejmuje, nic jej nie zrobiłem.
- Dobrze. - Skinął tata głową. - Znam moją córkę.
I tym zakończyliśmy naszą rozmowę. Rodzice zabrali ze sobą Agatę, a ja wraz z Louisem pojechaliśmy do jego domu bym mogła zabrać moją torbę. Kiedy byliśmy już na miejscu, chłopak otworzył mi drzwi i pewnym krokiem ruszyłam w głąb mieszkania. Na stole w salonie stały miski i talerze, a wokół rozwalone były balony.
- Em... Louis, co to jest?
- Najwyraźniej chłopaki przywiązali się do Ciebie. - Odparł Louis. - Chodź.
Pociągnął mnie za sobą do stołu. Zayn robił za kelnerkę, Harry rządził w kuchni, Liam szczerzył się do okna, a Niall zajadał się przekąskami.
- Jeszcze raz zapytam. Jaka to okazja? - Siedziałam zdziwiona. Kątem oka spoglądałam na Louisa.
- Chcemy, abyś została z nami. - Oznajmił wesoło Liam.
- Chcecie, abym z wami zamieszkała? - Chłopacy pokiwali twierdząco głową. - Czyście oszaleli?
- Nie, a czemu? - Koło mnie zjawił się Zayn i kontynuował dalej. - Przecież my lubimy Ciebie.
- Ale żeby od razu zamieszkać razem? - Mój wyraz twarzy przedstawiał rozbawienie.
Chłopaki jeszcze przez dziesięć minut tłumaczyli mi plusy i minusy zamieszkania z nimi, chociaż bardziej mówili o pozytywach, lecz ja tylko powiedziałam, że zastanowię się. Musiałam wrócić do domu, bo straciłam poczucie czasu. Biedna Aga. Została sama z moimi rodzicami. Louis odwiózł mnie do domu wuja, gdzie czekała na mnie miła niespodzianka.
***
Uh… nareszcie pojawił się nowy rozdział. Mam nadzieję, że się spodoba, choć uważam, że nie wyszedł zbyt idealnie! :D Mam prośbę, jeśli czytasz - to skomentuj. J
Uh… nareszcie pojawił się nowy rozdział. Mam nadzieję, że się spodoba, choć uważam, że nie wyszedł zbyt idealnie! :D Mam prośbę, jeśli czytasz - to skomentuj. J
Świetne, idealne, genialne, wspaniałe, fantastyczne,fascynujące, zapierające dech w piersiach, kochane, cudowne...
OdpowiedzUsuńWymieniać dalej?
A tak na poważnie, rozdział świetny. NIECH ONA JUŻ BĘDZIE Z LOU!
Co to Agaty... Uuu z nią też pewnie coś grubszego się szykuje... Mam nadzieję :)
Dodawaj szybko kolejny, błagam.
Pozdrawiam, Angie.
http://iwontloveyouagain.blogspot.com/
AAAAAAAA ŚWIETNE,Fantastyczne,genialne,cudo,fascynujące chce więcej proszę napisz szybko inaczej nie wytrzymam .
OdpowiedzUsuńA no właśnie co z Agą na pewno z kimś będzie!!!
kocham twoje opowiadania!! Pozdro Patrycja!!!!
Aaaaaaaaaaaaaaaaa ! Zakochałam sięęę! W tym i owym ! ♥
OdpowiedzUsuńCZEKAM NA NN ♥
No super Paulinko ;)Obiecałam, że się rozpiszę więc muszę coś napisać :D Zacznijmy od tego, że rozdział bardzo mi się podoba i też czekam na dalszy przebieg wydarzeń:)Też jestem ciekawa co dalej z Agą :D(chociaż już trochę wiem ;)a i najważniejsze! Czekam na konserwatora powierzchni płaskich :D.
OdpowiedzUsuńKonserwator powierzchni płaskich pojawi się wkrótce... :D Może w szóstym...? Ale na pewno będzie! :)
UsuńBoski ten blog . :) mam prośbę możesz pod każdym rozdziałem pisać kiedy będzie następny.. była bym b. wdzięczna . :) :D
OdpowiedzUsuńOczywiście, że mogę pisać! :) Rozdział 5 może pojawi się dziś... :D
Usuń