Chłopak
nic nie odpowiedział widać było, że jest smutny, ale, po co tu przychodził? Po
co? Skoro powiedział, że „muszę to przemyśleć”? Jednak przyszedł, ledwo
trzymając się na nogach, ale przyszedł. Jakie miał zamiary?
-
To już nie mogę odwiedzić mojej dziewczyny? – Zapytał z lekką ironią.
Tym
razem to ja milczałam. Kiedy wymówił te słowa zamarłam. Czy on mi to wybaczył?
Jak? Przecież zdrada jest niewybaczalna… W tym przypadku. Jak mógł mi wybaczyć
skoro zdradziłam go z jego najlepszym przyjacielem?
-
Mogę wejść? – Zapytał.
Gestem
ręki pokazałam, że może wejść do środka. Zamknęłam drzwi i czekałam, co dalej
się wydarzy.
-
Dlaczego mnie zostawiłaś?
-
Jak to, dlaczego? - Zaakcentowałam dokładnie ostatni wyraz.
Milczał.
Czy to był zły znak a może dobry? Chłopak jeszcze przez moment wbijał wzrok w
podłogę, ale potem podszedł bliżej mnie i pocałował delikatnie. Kiedy poczułam
zapach alkoholu z jego ust zrobiło mi się nie dobrze. Zawsze odrażał mnie ten
zapach, nie należał do moich ulubionych, ale teraz jakoś nie przeszkadzało mi
to. Delikatny pocałunek przemieniał się w bardziej namiętniejszy. Zaplotłam
swoje ręce wokół jego szyi. Louis na moment odsunął się ode mnie chcąc ściągnąć
mi bluzkę.
-
Louis, nie. – Powiedziałam, ale chłopak nic nie zareagował. – Louis, proszę…
jesteś pod wpływem alkoholu. Po za tym rodzice są w domu.
Nic,
cisza. Dreszcz przeszedł przez moje ciało, kiedy Lou pogładził mnie po plecach
i pocałował mnie w szyję. Lubiłam, kiedy to chłopak składał pocałunki na mojej
szyi.
-
Rozumiem. – Powiedział, a ja spojrzałam na niego pytająco. – Zayn jest w parku
idź do niego.
-
Co? – O czym on mówił? Czemu mówił, że Zayn jest w parku? Po co mi ta
informacja?
-
Na pewno się ucieszy. – Powiedział tępo. – Idź sobie do swojego chłopaka.
-
Louis! Wiesz o tym, że o Ty jesteś w moim sercu, więc dlaczego robisz mi
wyrzuty? Wiem, że źle zrobiłam…
Nie
wytrzymałam, łzy spływały po moim policzku. Kiedy chłopak to zobaczył zaczął
się śmiać.
-
Myślisz, że płacz w czymś pomoże? – Zastanowił się. – Myślisz, że wtedy Ci
wybaczę? Jeśli mnie kochasz to… - Urwał. – To wróć do nas. Do Twojej
przyjaciółki… do mnie.
-
Mam wrócić jakby nigdy nic się nie stało? – Nie wiedziałam, czy mogłam to
powiedzieć, ale odważyłam się. – Jak mam pokazać się na oczy Zaynowi?
-
Czyli tu chodzi o Zayna? – Jego twarz wyrażał teraz złość. – Zayn, Zayn, Zayn…
kochasz go?
Nie
mogłam nic wykrztusić z siebie. To pytanie zatkało mnie. Louis czekał na
odpowiedź, a ja, co miałam powiedzieć? Powiedzieć tak kocham go, ale Ty jesteś
dla mnie ważniejszy? To by zraniło Louisa bardziej.
-
To tylko przyjaciel… Choć nie wiem, czy teraz będziemy mogli ze sobą normalnie rozmawiać.
Lou
milczał. Zastanawiał się, co powiedzieć, analizował każde wyrazy. Choć nie wiem
jak mógł myśleć trzeźwo skoro był pod wpływem alkoholu.
-
Kochasz mnie?
-
Tak. – Powiedziałam krótko.
Na
twarzy Louisa pojawił się uśmiech, ale po chwili znikł, kiedy ktoś zadzwonił do
drzwi. Jako, że Lou stał najbliżej drzwi otworzył je, a ja zamarłam. Jeszcze
jego tu brakowało.
-
Kochanek przyszedł… - Powiedział Lou ze złością.
-
Ja… Ja nie wiem po, co on tu przyszedł.
-
Chciałem wiedzieć, na czym stoję. – Powiedział Zayn patrząc się w podłogę.
-
To ja już idę. – Zakomunikował Lou.
-
Nie… czekaj. – Złapałam go za rękę, ale on szybko wyswobodził się z uścisku.
-
Po co tu przyszedłeś, Zayn? – Warknęłam.
Chłopak
widząc moją złość, nie wiedział czy ma coś powiedzieć, czy też nie. Po chwili
zrobił krok w tył i obrócił się na pięcie. W tej sekundzie zrobiło mi się jego
żal. Ja… ja kochałam go, kochałam go tak samo jak Louisa, ale czy tak można? Nie. Dziękuję za pocieszenie mnie mój Ty
kochany rozumie.
-
Czekaj! – Krzyknęłam, choć Zayn był blisko. Zobaczyłam, że na jego twarzy
malował się uśmiech. – Możemy pogadać w drodze do… - Nie wiedziałam jak miałam
określić mój dom, w którym mieszkali chłopaki i Aga.
Zayn
wiedząc, o co mi chodzi uśmiechnął się promiennie. Pobiegłam na górę ubrać się
w ciepłe ciuchy, a chłopak czekał na mnie w salonie. Nie minęło dziesięć minut
a ja byłam już gotowa. Założyłam kurtkę, czapkę, szalik, buty by nie zmarznąć.
Choć nie było śniegu i aż tak dużego mrozu to na dworze panował chłód.
-
Ja bardzo przepraszam. – Powiedział, kiedy byliśmy zakluczyłam drzwi. – To moja
wina… Przecież wiedziałem, że kochasz Louisa. Jestem skończonym idiotą.
-
Nie, nie przepraszaj mnie. To moja wina, to ja nie powinnam Ciebie całować.
Moje uczucia do Ciebie są… - Urwałam, by móc zastanowić się, czy mogę to jemu
powiedzieć. – Zayn ja Ciebie kocham.
Chłopak
przeniósł wzrok na moją twarz. Wpatrywał się swoimi brązowymi oczami w moje,
tak jak wtedy na poprawinach, kiedy popełniłam największy błąd w moim życiu.
Przez resztę drogi szliśmy w milczeniu. Dobrze zrobiła mi ta cisza.
Wparowałam
szybko do mojego i Louisa pokoju, bo coś kazało mi tam zajrzeć. Serce kazało mi
tam zajrzeć, zobaczyć, co robi Louis, ale Louisa nie było w pokoju.
-
Aga! – Krzyknęłam do przyjaciółki, która po chwili zjawiła się obok mnie. –
Mówiłaś, że Louis wrócił do domu, ale nigdzie go nie ma.
-
Jakieś dziesięć minut temu wrócił i poszedł do waszego pokoju.
-
Ale go tu nie ma. – Rozejrzałam się wokół a mój wzrok zatrzymał się na
uchylonych drzwiach od łazienki. Popchnęłam je i to, co zobaczyłam przeraziło
mnie.
-
Aga! Dzwoń po pogotowie.
Przyjaciółka
o nic nie pytała tylko pospiesznie zrobiła to, co kazałam jej zrobić. Z prawej
ręki, a raczej żyły Louisa leciała krew, masa krwi. Obok niego ujrzałam żyletkę
całą czerwoną. Usiadłam obok niego i przytuliłam do siebie nieprzytomne ciało
Louisa. Po chwili Aga zjawiła się w drzwiach od łazienki. Ona sama aż uklęknęła
na kolanach tak, że teraz obydwie trzymałyśmy Louisa. I ja i ona płakałyśmy jak
bobry.
Na
karetkę długo nie trzeba było czekać, ale dla mnie wydawało się to wiecznością.
Dwóch panów weszło do łazienki i położyli Louisa na noszach. Ten widok był przerażający.
Harry, który miał prawo jazdy zawiózł nas wszystkich pięcioosobowym samochodem.
Nie wiem jak my się tam zmieściliśmy, ale nie było czasu na rozmyślenia. Harry
szybko i zręcznie wymijał wszystkie samochody. Dobrze, że policja nas nie
złapała. Kiedy byliśmy na miejscu biegiem rzuciłam się w stronę pielęgniarek.
-
Przepraszam, w której Sali znajduje się Louis Tomlinson? – Wydyszałam ledwo.
-
Sala 24, ale proszę na razie tam nie wchodzić. – Powiedziała nawet nie patrząc
w jakąkolwiek kartę, albo komputer. – Informacji udzieli pani lekarz. Pani jest
z rodziny?
-
Nie, to mój chłopak.
Pielęgniarka
pokiwała głową, a my sześcioosobową grupę udaliśmy się na drugie piętro.
Usiedliśmy na krzesłach, które stały przed salą, w której znajdował się Louis.
-
Dlaczego on to zrobił? – Powiedział załamany Harry.
Nikt
nie udzielił żadnej odpowiedzi. Każdy patrzył tępo w podłogę, albo podziwiał
swoje buty. Dlaczego on to zrobił? Lou musiał wiedzieć, że czułam również coś
do Zayna. Nagle drzwi otworzyły się od sali 24 a z nich wyszedł mężczyzna tuż
po trzydziestce w białym fartuchu.
-
Przepraszam. – Szybko wstałam i podeszłam do doktora. – Co z Louisem? –
Zapytałam a on zmierzył mnie wzrokiem.
-
Stracił dużo krwi, ale nie jest to coś poważnego. Po tygodniu dwóch powinien
zostać wypisany. – Powiedział i wymusił na swojej twarzy uśmiech.
-
Czy możemy odwiedzić go? – Zapytałam, a lekarz pokiwał twierdząco głową.
Nie
pewnie weszliśmy do sali. Jej białe ściany były przytłaczające. Louis leżał na
łóżku z zamkniętymi oczami. Nie odzyskał jeszcze przytomności. Usiadłam na
krześle obok jego łóżka i pogłaskałam go po głowie. Spojrzałam na resztę,
którzy mieli grobowe miny a następnie przeniosłam wzrok na Lou, który wyglądał
jak sto nieszczęść. Przytuliłam się do chłopaka i kropelki łez spłynęły po
mojej twarzy.
Po
godzinie weszła pielęgniarka i zakomunikowała, iż musimy już zostawić chłopaka
samego. Nie chciałam go opuszczać, nie mogłam. Ucałowałam Lou w czoło i wyszliśmy.
W drodze powrotnej nikt nie zamienił ze sobą żadnego słowa. Postanowiłam, iż
kiedy wypiszą Louisa ze szpitala wrócę do nich, jestem mu to winna. Mogłam
zostać, mogłam nie wyprowadzać się do rodziców, wtedy na pewno wszystko byłoby
dobrze a najlepiej by było gdybym wcale nie całowała Zayna.
Zadzwonił
do mnie telefon, kiedy szykowałam sobie śniadanie do szkoły. Dziś poniedziałek
i warz z Agą idziemy do szkoły. Odebrałam i usłyszałam Agę, że ona już jest pod
moim domem. Szybko zapakowałam kanapki i ubrałam się w zimowe ciuchy. Wybiegłam
z domu i zobaczyłam uśmiechniętą Agatę.
-
Hej! – Rzuciła. – Dzwonili do Ciebie ze szpitala? – Pokiwałam przecząco głową.
Pierwszą
naszą lekcją był język angielski. Z niechęcią poczłapałyśmy w stronę klasy i zajęłyśmy
swoje miejsca.
-
Dzień dobry!- Przywitała się nauczycielka. – Chciałabym przywitać dwie nowe
uczennice Klarę i Agatę. – Po czym wskazał na nas.
Następnie
dalej prowadziła już normalnie lekcje. Ciałem byłam w klasie a myślami w
szpitalu. Lekarz powiedział, że Lou, powinien odzyskać przytomność szybko.
Zobaczymy. Bałam się bardzo, bałam się spojrzeć mu w twarz i zapytać, dlaczego
to zrobił, kiedy będzie już kontaktował ze światem.
*
Dziś
wyjątkowo chodziłem nerwowo po całym domu. Nie mogłem się skupić, nie mogłem
znaleźć sobie miejsca, nie mogłem zapomnieć jej słów „Zayn ja Ciebie kocham”.
Te słowa chodziły mi cały czas po głowie. Kiedy widziałem ją w szpitalu
obejmującą Louisa byłem zazdrosny, ale jak mogłem być zazdrosny skoro to jest
jej chłopak?
-
Co ty robisz? – Zapytał Liam.
-
Chodzę, nie widać? – Nie miałem ochoty z nikim rozmawiać, choć musiałem się
komuś wygadać. – Ona powiedziałam, że mnie kocha.
-
Kto? – Popatrzył na mnie a ja spuściłem wzrok. – Klara? – Jego oczy wyglądały
jak dwa funty. – Zayn przecież ona kocha Louisa.
-
Wiem. – Powiedziałem krótko.
Liam
stał tak jeszcze przez dobrą minutę nie odzywając się ani jednym słowem. Potem
usiadł na kanapie i włączył telewizor.
-
Jutro mamy wywiad. – Powiedział. – Nie będzie Louisa, więc uważaj na słowa. Nie
możesz powiedzieć nic związanego z Klarą, a zwłaszcza, że ją kochasz.
*
Nie wiem, co mam tutaj napisać. Dziś
krótko, ale jutro może będzie dłuższy rozdział. :) Mam nadzieję, że się spodoba.
Do następnego!
Rozdział jak zawsze mi się podoba, tylko żal mi Lou;( i sama już nie wiem kogo kocha Klara :( Czekam na następny rozdział i mam nadzieję, że wszystko się w nim wyjaśni ♥
OdpowiedzUsuńOmg Kochana rozkleiłam się.Normalnie się popłakałam.Szkoda mi Lou, ale też Zayna.Muszę wiedziać co będzie dalej ;*.Masz na mnie doskonały wpływ
OdpowiedzUsuńNiech ona będzie z Lou ;)) Bardziej do siebie pasują a Zayn niech znajdzie sb inną dziewczyne ;DD Asieek.
OdpowiedzUsuńBosz, Bosz Bosz.. Ale się porobiło. Biedna Klara, niezły mętlik ma w głowie pewnie..
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny,
Całuski, Angie.
Super rozdział jak zwykle zresztą tylko mam nadzieję że w następnym wszystko się rozwiąże :)
OdpowiedzUsuńO rany... Biedny Lou :/ to chyba jedyne co zdołałam z siebie wymusić bo przeczytaniu tego rozdziału. Czekam na kolejny ! Pozdrawiam ;)
OdpowiedzUsuńTak jak podejrzewałam , biedny upił się z nieszczęścia. Ale po co Klara powiedziała Zaynowi ,że go kocha to ja nie wiem. Na pewno się wygada w nieodpowiednim momencie , będzie chciał ją zdobyć. Żal mi Louisa , który musi cierpieć z tego powodu. Kocha ją jak głupi.Serce nie sługa. Mam nadzieje ,że wszystko się ułoży. Czekam na kolejny odcinek z niecierpliwością. Pozdrawiam ; )
OdpowiedzUsuń