sobota, 17 marca 2012

Rozdział 15

            Chłopak nic nie odpowiedział widać było, że jest smutny, ale, po co tu przychodził? Po co? Skoro powiedział, że „muszę to przemyśleć”? Jednak przyszedł, ledwo trzymając się na nogach, ale przyszedł. Jakie miał zamiary? 
            - To już nie mogę odwiedzić mojej dziewczyny? – Zapytał z lekką ironią.
            Tym razem to ja milczałam. Kiedy wymówił te słowa zamarłam. Czy on mi to wybaczył? Jak? Przecież zdrada jest niewybaczalna… W tym przypadku. Jak mógł mi wybaczyć skoro zdradziłam go z jego najlepszym przyjacielem?
            - Mogę wejść? – Zapytał.
            Gestem ręki pokazałam, że może wejść do środka. Zamknęłam drzwi i czekałam, co dalej się wydarzy.
            - Dlaczego mnie zostawiłaś?
            - Jak to, dlaczego? - Zaakcentowałam dokładnie ostatni wyraz.
            Milczał. Czy to był zły znak a może dobry? Chłopak jeszcze przez moment wbijał wzrok w podłogę, ale potem podszedł bliżej mnie i pocałował delikatnie. Kiedy poczułam zapach alkoholu z jego ust zrobiło mi się nie dobrze. Zawsze odrażał mnie ten zapach, nie należał do moich ulubionych, ale teraz jakoś nie przeszkadzało mi to. Delikatny pocałunek przemieniał się w bardziej namiętniejszy. Zaplotłam swoje ręce wokół jego szyi. Louis na moment odsunął się ode mnie chcąc ściągnąć mi bluzkę.
            - Louis, nie. – Powiedziałam, ale chłopak nic nie zareagował. – Louis, proszę… jesteś pod wpływem alkoholu. Po za tym rodzice są w domu.
            Nic, cisza. Dreszcz przeszedł przez moje ciało, kiedy Lou pogładził mnie po plecach i pocałował mnie w szyję. Lubiłam, kiedy to chłopak składał pocałunki na mojej szyi.
            - Rozumiem. – Powiedział, a ja spojrzałam na niego pytająco. – Zayn jest w parku idź do niego.
            - Co? – O czym on mówił? Czemu mówił, że Zayn jest w parku? Po co mi ta informacja?
            - Na pewno się ucieszy. – Powiedział tępo. – Idź sobie do swojego chłopaka.
            - Louis! Wiesz o tym, że o Ty jesteś w moim sercu, więc dlaczego robisz mi wyrzuty? Wiem, że źle zrobiłam…
            Nie wytrzymałam, łzy spływały po moim policzku. Kiedy chłopak to zobaczył zaczął się śmiać.
            - Myślisz, że płacz w czymś pomoże? – Zastanowił się. – Myślisz, że wtedy Ci wybaczę? Jeśli mnie kochasz to… - Urwał. – To wróć do nas. Do Twojej przyjaciółki… do mnie.
            - Mam wrócić jakby nigdy nic się nie stało? – Nie wiedziałam, czy mogłam to powiedzieć, ale odważyłam się. – Jak mam pokazać się na oczy Zaynowi?
            - Czyli tu chodzi o Zayna? – Jego twarz wyrażał teraz złość. – Zayn, Zayn, Zayn… kochasz go?
            Nie mogłam nic wykrztusić z siebie. To pytanie zatkało mnie. Louis czekał na odpowiedź, a ja, co miałam powiedzieć? Powiedzieć tak kocham go, ale Ty jesteś dla mnie ważniejszy? To by zraniło Louisa bardziej.
            - To tylko przyjaciel… Choć nie wiem, czy teraz będziemy mogli ze sobą normalnie rozmawiać.
            Lou milczał. Zastanawiał się, co powiedzieć, analizował każde wyrazy. Choć nie wiem jak mógł myśleć trzeźwo skoro był pod wpływem alkoholu.
            - Kochasz mnie?
            - Tak. – Powiedziałam krótko.
            Na twarzy Louisa pojawił się uśmiech, ale po chwili znikł, kiedy ktoś zadzwonił do drzwi. Jako, że Lou stał najbliżej drzwi otworzył je, a ja zamarłam. Jeszcze jego tu brakowało.
            - Kochanek przyszedł… - Powiedział Lou ze złością.
            - Ja… Ja nie wiem po, co on tu przyszedł.
            - Chciałem wiedzieć, na czym stoję. – Powiedział Zayn patrząc się w podłogę.
            - To ja już idę. – Zakomunikował Lou.
            - Nie… czekaj. – Złapałam go za rękę, ale on szybko wyswobodził się z uścisku.
            - Po co tu przyszedłeś, Zayn? – Warknęłam.
            Chłopak widząc moją złość, nie wiedział czy ma coś powiedzieć, czy też nie. Po chwili zrobił krok w tył i obrócił się na pięcie. W tej sekundzie zrobiło mi się jego żal. Ja… ja kochałam go, kochałam go tak samo jak Louisa, ale czy tak można? Nie. Dziękuję za pocieszenie mnie mój Ty kochany rozumie.
            - Czekaj! – Krzyknęłam, choć Zayn był blisko. Zobaczyłam, że na jego twarzy malował się uśmiech. – Możemy pogadać w drodze do… - Nie wiedziałam jak miałam określić mój dom, w którym mieszkali chłopaki i Aga. 
            Zayn wiedząc, o co mi chodzi uśmiechnął się promiennie. Pobiegłam na górę ubrać się w ciepłe ciuchy, a chłopak czekał na mnie w salonie. Nie minęło dziesięć minut a ja byłam już gotowa. Założyłam kurtkę, czapkę, szalik, buty by nie zmarznąć. Choć nie było śniegu i aż tak dużego mrozu to na dworze panował chłód.
            - Ja bardzo przepraszam. – Powiedział, kiedy byliśmy zakluczyłam drzwi. – To moja wina… Przecież wiedziałem, że kochasz Louisa. Jestem skończonym idiotą.
            - Nie, nie przepraszaj mnie. To moja wina, to ja nie powinnam Ciebie całować. Moje uczucia do Ciebie są… - Urwałam, by móc zastanowić się, czy mogę to jemu powiedzieć. – Zayn ja Ciebie kocham.
            Chłopak przeniósł wzrok na moją twarz. Wpatrywał się swoimi brązowymi oczami w moje, tak jak wtedy na poprawinach, kiedy popełniłam największy błąd w moim życiu. Przez resztę drogi szliśmy w milczeniu. Dobrze zrobiła mi ta cisza.
            Wparowałam szybko do mojego i Louisa pokoju, bo coś kazało mi tam zajrzeć. Serce kazało mi tam zajrzeć, zobaczyć, co robi Louis, ale Louisa nie było w pokoju.
            - Aga! – Krzyknęłam do przyjaciółki, która po chwili zjawiła się obok mnie. – Mówiłaś, że Louis wrócił do domu, ale nigdzie go nie ma.
            - Jakieś dziesięć minut temu wrócił i poszedł do waszego pokoju.
            - Ale go tu nie ma. – Rozejrzałam się wokół a mój wzrok zatrzymał się na uchylonych drzwiach od łazienki. Popchnęłam je i to, co zobaczyłam przeraziło mnie.
            - Aga! Dzwoń po pogotowie.
            Przyjaciółka o nic nie pytała tylko pospiesznie zrobiła to, co kazałam jej zrobić. Z prawej ręki, a raczej żyły Louisa leciała krew, masa krwi. Obok niego ujrzałam żyletkę całą czerwoną. Usiadłam obok niego i przytuliłam do siebie nieprzytomne ciało Louisa. Po chwili Aga zjawiła się w drzwiach od łazienki. Ona sama aż uklęknęła na kolanach tak, że teraz obydwie trzymałyśmy Louisa. I ja i ona płakałyśmy jak bobry.
            Na karetkę długo nie trzeba było czekać, ale dla mnie wydawało się to wiecznością. Dwóch panów weszło do łazienki i położyli Louisa na noszach. Ten widok był przerażający. Harry, który miał prawo jazdy zawiózł nas wszystkich pięcioosobowym samochodem. Nie wiem jak my się tam zmieściliśmy, ale nie było czasu na rozmyślenia. Harry szybko i zręcznie wymijał wszystkie samochody. Dobrze, że policja nas nie złapała. Kiedy byliśmy na miejscu biegiem rzuciłam się w stronę pielęgniarek.
            - Przepraszam, w której Sali znajduje się Louis Tomlinson? – Wydyszałam ledwo.
            - Sala 24, ale proszę na razie tam nie wchodzić. – Powiedziała nawet nie patrząc w jakąkolwiek kartę, albo komputer. – Informacji udzieli pani lekarz. Pani jest z rodziny?
            - Nie, to mój chłopak.
            Pielęgniarka pokiwała głową, a my sześcioosobową grupę udaliśmy się na drugie piętro. Usiedliśmy na krzesłach, które stały przed salą, w której znajdował się Louis.
            - Dlaczego on to zrobił? – Powiedział załamany Harry.
            Nikt nie udzielił żadnej odpowiedzi. Każdy patrzył tępo w podłogę, albo podziwiał swoje buty. Dlaczego on to zrobił? Lou musiał wiedzieć, że czułam również coś do Zayna. Nagle drzwi otworzyły się od sali 24 a z nich wyszedł mężczyzna tuż po trzydziestce w białym fartuchu.
            - Przepraszam. – Szybko wstałam i podeszłam do doktora. – Co z Louisem? – Zapytałam a on zmierzył mnie wzrokiem.
            - Stracił dużo krwi, ale nie jest to coś poważnego. Po tygodniu dwóch powinien zostać wypisany. – Powiedział i wymusił na swojej twarzy uśmiech.
            - Czy możemy odwiedzić go? – Zapytałam, a lekarz pokiwał twierdząco głową.
            Nie pewnie weszliśmy do sali. Jej białe ściany były przytłaczające. Louis leżał na łóżku z zamkniętymi oczami. Nie odzyskał jeszcze przytomności. Usiadłam na krześle obok jego łóżka i pogłaskałam go po głowie. Spojrzałam na resztę, którzy mieli grobowe miny a następnie przeniosłam wzrok na Lou, który wyglądał jak sto nieszczęść. Przytuliłam się do chłopaka i kropelki łez spłynęły po mojej twarzy.
            Po godzinie weszła pielęgniarka i zakomunikowała, iż musimy już zostawić chłopaka samego. Nie chciałam go opuszczać, nie mogłam. Ucałowałam Lou w czoło i wyszliśmy. W drodze powrotnej nikt nie zamienił ze sobą żadnego słowa. Postanowiłam, iż kiedy wypiszą Louisa ze szpitala wrócę do nich, jestem mu to winna. Mogłam zostać, mogłam nie wyprowadzać się do rodziców, wtedy na pewno wszystko byłoby dobrze a najlepiej by było gdybym wcale nie całowała Zayna.
            Zadzwonił do mnie telefon, kiedy szykowałam sobie śniadanie do szkoły. Dziś poniedziałek i warz z Agą idziemy do szkoły. Odebrałam i usłyszałam Agę, że ona już jest pod moim domem. Szybko zapakowałam kanapki i ubrałam się w zimowe ciuchy. Wybiegłam z domu i zobaczyłam uśmiechniętą Agatę.
            - Hej! – Rzuciła. – Dzwonili do Ciebie ze szpitala? – Pokiwałam przecząco głową.
            Pierwszą naszą lekcją był język angielski. Z niechęcią poczłapałyśmy w stronę klasy i zajęłyśmy swoje miejsca.
            - Dzień dobry!- Przywitała się nauczycielka. – Chciałabym przywitać dwie nowe uczennice Klarę i Agatę. – Po czym wskazał na nas.
            Następnie dalej prowadziła już normalnie lekcje. Ciałem byłam w klasie a myślami w szpitalu. Lekarz powiedział, że Lou, powinien odzyskać przytomność szybko. Zobaczymy. Bałam się bardzo, bałam się spojrzeć mu w twarz i zapytać, dlaczego to zrobił, kiedy będzie już kontaktował ze światem.

                                                                       *

            Dziś wyjątkowo chodziłem nerwowo po całym domu. Nie mogłem się skupić, nie mogłem znaleźć sobie miejsca, nie mogłem zapomnieć jej słów „Zayn ja Ciebie kocham”. Te słowa chodziły mi cały czas po głowie. Kiedy widziałem ją w szpitalu obejmującą Louisa byłem zazdrosny, ale jak mogłem być zazdrosny skoro to jest jej chłopak? 
            - Co ty robisz? – Zapytał Liam.
            - Chodzę, nie widać? – Nie miałem ochoty z nikim rozmawiać, choć musiałem się komuś wygadać. – Ona powiedziałam, że mnie kocha.
            - Kto? – Popatrzył na mnie a ja spuściłem wzrok. – Klara? – Jego oczy wyglądały jak dwa funty. – Zayn przecież ona kocha Louisa.
            - Wiem. – Powiedziałem krótko.
            Liam stał tak jeszcze przez dobrą minutę nie odzywając się ani jednym słowem. Potem usiadł na kanapie i włączył telewizor.
            - Jutro mamy wywiad. – Powiedział. – Nie będzie Louisa, więc uważaj na słowa. Nie możesz powiedzieć nic związanego z Klarą, a zwłaszcza, że ją kochasz.

                                                                       *

 Nie wiem, co mam tutaj napisać. Dziś krótko, ale jutro może będzie dłuższy rozdział. :) Mam nadzieję, że się spodoba. Do następnego! 

7 komentarzy:

  1. Rozdział jak zawsze mi się podoba, tylko żal mi Lou;( i sama już nie wiem kogo kocha Klara :( Czekam na następny rozdział i mam nadzieję, że wszystko się w nim wyjaśni ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Omg Kochana rozkleiłam się.Normalnie się popłakałam.Szkoda mi Lou, ale też Zayna.Muszę wiedziać co będzie dalej ;*.Masz na mnie doskonały wpływ

    OdpowiedzUsuń
  3. Niech ona będzie z Lou ;)) Bardziej do siebie pasują a Zayn niech znajdzie sb inną dziewczyne ;DD Asieek.

    OdpowiedzUsuń
  4. Bosz, Bosz Bosz.. Ale się porobiło. Biedna Klara, niezły mętlik ma w głowie pewnie..
    Czekam na kolejny,
    Całuski, Angie.

    OdpowiedzUsuń
  5. Super rozdział jak zwykle zresztą tylko mam nadzieję że w następnym wszystko się rozwiąże :)

    OdpowiedzUsuń
  6. O rany... Biedny Lou :/ to chyba jedyne co zdołałam z siebie wymusić bo przeczytaniu tego rozdziału. Czekam na kolejny ! Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Tak jak podejrzewałam , biedny upił się z nieszczęścia. Ale po co Klara powiedziała Zaynowi ,że go kocha to ja nie wiem. Na pewno się wygada w nieodpowiednim momencie , będzie chciał ją zdobyć. Żal mi Louisa , który musi cierpieć z tego powodu. Kocha ją jak głupi.Serce nie sługa. Mam nadzieje ,że wszystko się ułoży. Czekam na kolejny odcinek z niecierpliwością. Pozdrawiam ; )

    OdpowiedzUsuń