W tym
uczuciu trwałam jeszcze przez chwilę. Musiałam się jakoś ocknąć, ale nie
mogłam… Tak bardzo chciałam trwać w tym stanie przez całe życie. Niestety łatwo
przyszło, łatwo poszło.
- Nie boisz się całować fanki? – Zapytałam zdziwiona lekko tym, co zrobił. – Przecież mnie nie znasz…
- Wiem i przepraszam. – Zastanowił się, po czym dalej kontynuował. – Ty jesteś jednak inna, wyjątkowa.
- No, ok. – Musiałam to zakończyć. – Wiesz, bardzo mi tym schlebiasz, ale może zostańmy przyjaciółmi? – Widziałam w jego oczach smutek. – Na razie. Może lepiej się poznamy i coś i coś z tego wyjdzie?
- Skoro tak mówisz, nie będę się narzucał.
Louis odprowadził mnie prosto do domu wujka, pod same drzwi. Niestety coś mi nie pasowało. Nie było samochodu wuja, a w domu nie paliło się żadne światło. Mimo to zadzwoniłam dzwonkiem, ale moje przypuszczenia się potwierdziły. Nikogo nie było w domu. Louis stał z tyłu za mną, a ja zaczęłam szukać w torebce kluczy.
- Jeszcze powiedz, że nie masz kluczy… - Odparł.
Jeszcze raz przejechałam ręką w torebce, ale nie znalazłam kluczy. Zapomniałam powiedzieć wujkowi żeby dał mi jego zapasowe. Wyjęłam telefon i zadzwoniłam do mamy, ale nie odbierała tak samo jak tata i wuja. Kilkakrotnie próbowałam się dodzwonić do kogoś z tej trójki, ale cały czas miła pani informowała mnie o zostawieniu wiadomości.
- Chyba będę spać na dworze. – Uśmiechnęłam się, ale jednocześnie byłam zła na rodziców. Gdzie oni się podziewali?
- Wiesz. – Nie wiedział, jak skleić zdanie, ale mimo to kontynuował. – Może, jeśli chcesz, możesz przenocować, no wiesz, u nas...
- Co? Nie! Nie będę się narzucać.
- Nie narzucasz się, po za tym Twoi rodzice by mnie zabili, gdyby dowiedzieli się, że spałaś na dworze. – Powiedział uśmiechnięty.
- Ale, jeśli pójdę z Tobą, to wiedz, że mój ojciec urządzi Ci W11.
- Co takiego? – Zapytał zdumiony. Dopiero po chwili zrozumiałam.
- Mój ojciec przeprowadzi wydział śledczy. – Wyjaśniłam.
- Jakoś przeżyję. – Pociągnął mnie za rękę. – Idziemy.
- Nie boisz się, no wiesz, zapraszać obcej osoby do domu? – Zapytałam, ponieważ w Polsce byłoby to nie do pomyślenia. Sąsiedzi już by plotkowali, z kim ja idę.
Pamiętam jak pewnego słonecznego dnia, zdarzyła się podobna historia do tej. Tylko, że moim wybawcą była koleżanka, ale mimo tego na naszej ulicy pojawił się plotki, że ktoś mnie porwał, że uciekłam z domu i wiele, wiele innych rzeczy. Kiedyś starsza pani, grubo po siedemdziesiątce, przyszła zapytać się moich rodziców, czy udało im się znaleźć mnie i rzekomo tych porywaczy, którzy niby mnie porwali. Więc dla mnie jest to nowość, że ktoś proponuje mi nocleg…
- Nie jesteś chyba złodziejem? – Spojrzał na mnie przerażony, ale po chwili kąciki jego ust zaczęły się podnosić. – Albo seryjnym zabójcą?
- Nie, nie jestem. – Louis odetchnął z ulgą, ale po chwili wybuchł śmiechem.
- Skąd takie pytanie? – Zapytał chłopak.
Wytłumaczyłam mu całą historię, to znaczy to, co ludzie mówili w Polsce, gdy nocowałam u kogoś. To opowiadanie jeszcze bardziej go rozbawiło. Kiedy skończyłam moją opowieść, pokazał ręką, w którym domu mieszka. To znaczy on i reszta chłopaków.
- Łał. – Moje usta otworzyły się szeroko, na kształt litery O.
- Chodź. Śmiało. – Otworzył drzwi, w których ukazała się czwórka chłopaków. – Przedstawiam Ci moich przyjaciół.
- Cześć! Jestem Zayn! – Odezwał się, jako pierwszy.
- Ja Klara.
- Wiem. – Odpowiedział dumnie. – Twój wuja nam powiedział.
No tak! Mój wuja. W tej rodzinie długi jęzor to chyba tradycja… Zaśmiałam się pod nosem. Chłopaki wpuścili mnie do salonu, gdzie na środku stała ogromna, skórzana, biała sofa, a naprzeciwko niej czterdziesto calowy telewizor LCD. Salon został połączony z jasną, rozświetloną kuchnią.
- Czuj się jak u siebie. – Odezwał się nagle, Liam, który stał teraz za mną.
- Y… dzięki. Nie wiem, czy to był dobry pomysł. – Zwróciłam się do Louisa.
- Przestań tak mówić. Słyszałaś Liama? Masz się czuć jak u siebie w domu. – Uśmiechnął się i poszedł do kuchni, gdzie Niall już pałaszował w lodówce.
Rozejrzałam się dookoła i postanowiłam usiąść na sofie, która była bardzo miękka i bardzo wygodna. Nigdy nie pomyślałabym, że kiedykolwiek mogłabym być w domu One Direction. To było zbyt piękne, aby mogło być prawdziwe, ale jednak TO jest prawdą. Klaro! Ogarnij się i uspokój się. Przypomnij sobie słowa cioci Teresy: Przecież każda osoba jest człowiekiem, wszyscy jesteśmy równi, nie ma żadnych kategorii, do których jesteśmy przypisani. Te słowa podtrzymały mnie na duchu. Po chwili poczułam, że ktoś pochyla się nade mną. Podniosłam głowę do góry i zobaczyłam Louisa.
- Marchewkę? – Zapytał.
- Nie dzięki.
- Przecież warzywa są zdrowe. – Odparł. – Hm… coś do picia?
- Może być woda.
- Rozluźnij się. – Powiedział.
- Łatwo Tobie mówić. Ty jesteś u siebie w domu, a ja u obcych ludzi. Moja rodzina… Ah, nie wiem, gdzie się podziali. Po prostu zapadli się po ziemię.
- Jutro znajdziesz się już w domu. – Rzekł Liam, który przysiadł się koło mnie. – Nie bój się, nie jestem mordercą.
Po paru minutach atmosfera nieco się rozluźniła. Potem wraz z Zaynem i Niallem graliśmy na konsoli. Nie mogli zrozumieć, dlaczego ciągle ja wygrywałam. Zayn żądał stale rewanżu i tak ze dwie godziny zeszły. Potem Louis próbował zrobić kolację, niestety jest z niego marny kucharz, więc musiałam dziś przyrządzić kolację. Jednak Louis się uparł i chciał mi pomóc, chociaż jego pomoc sprawiła, że miałam więcej pracy. Po zjedzeniu kolacji, każdy udał się do swoich pokoi. Louis zaoferował się, że mam spać w jego pokoju, a on będzie spał na podłodze. Chociaż to ja chciałam spać na podłodze. Gdy dowlekliśmy się do pokoju Louisa, wyciągnął on z szafy swoją koszulę, którą mi pożyczył, bym nie spała w dziennych ciuchach.
Dziwnie się czułam w obcym łóżku, tak nie swojo. Bardzo długo nie mogłam zasnąć, Louis chyba spał, ale nie byłam pewna. Rodzice nie dali żadnego znaku życia. Bałam się trochę, ponieważ zawsze, jeżeli gdzieś wyjechali to nawet w nocy informowali mnie, że wyjechali, a teraz? Zapadli się pod ziemię, dosłownie.
- Hej! Śpisz? – Usłyszałam głos Louisa.
- Nie. – Odpowiedziałam szeptem.
- Mogłabyś mi malutki skrawek łóżka odstąpić?
- No jasne. – Przesunęłam się bardziej na brzeg.
- Dzięki. – Wziął ode mnie kawałek kołdry i przykrył się.
- Mówiłam Ci, że to ja mogę spać na podłodze.
- No widzisz. – Zastanowił się. – Nie przypuszczałem, że jest tak twardo.
Nie wiem nawet, czy po jego słowach od razu zasnęłam. Rano obudziły mnie krzyki dochodzące z dołu i ciężar przygniatającej mnie ręki Louisa. Próbowałam się jakoś wydostać z tego uścisku, ale nie miałam żadnych szans.
- Louis! – Wydarłam się wprost do jego ucha.
- Co? Co? – Ocknął się nagle. – Co się dzieje?
- Nic, nic. Chciałam po prostu wstać. – Uśmiechnęłam się.
Pomału wygramoliłam się z łóżka i powędrowałam na dół, skąd dochodziły dziwne odgłosy i krzyki. Kiedy byłam już na ostatnim stopniu schodów, zamarłam. W kuchni panował istny chaos. Na podłodze leżały rozbite talerze, w zlewie pełno garnków, a pośrodku tego całego syfu stali uśmiechnięci Zayn i Niall. Zmierzyłam ich swoim wzrokiem.
- My nie chcieliśmy Ciebie obudzić. – Zaczął Niall. – Byliśmy głodni i chcieliśmy…
- Dobra. – Przerwałam mu. – Kto u was gotuje.
- Harry. – Tym razem odezwał się Zayn. – Byliśmy go obudzić, ale się nie dało… Spał jak zabity. – Chciałam mu wejść w słowo, ale chłopak kontynuował. – Byliśmy również u Louisa by obudzić Ciebie…
- Ale tak słodko razem spaliście, że nie mieliśmy serca was obudzić. – Dokończył Niall.
- Co? Z resztą nie ważne. Trzeba to jakoś ogarnąć.
Zayn miał pozbierać zbite talerze i wyrzucić je do śmietnika, natomiast Niall i ja uprzątnęliśmy garnki ze zlewu. Następnie kazałam chłopakom obudzić resztę narodu na śniadanie. Ja w między czasie przygotowałam kanapki. Zdziwiło mnie, że bardzo długo nie schodzili, ale z jednej strony mogłam w ciszy i spokoju przyrządzić posiłek. Po paru minutach usłyszałam, że chłopaki schodzą na dół, więc nakryłam do stołu. W ciszy i spokoju zasiedliśmy do śniadania. Niestety Harry przerwał tą długą ciszę.
- Tak, więc Louis. – Zwrócił się do przyjaciela. – Co jest pomiędzy Tobą, a Klarą?
Zaniemówiłam. Czyżby Harry dowiedział się o naszym wczorajszym pocałunku? Ale jak to? Przecież o tym wiedziałam tylko ja i Louis. Chyba, że…
- Nie boisz się całować fanki? – Zapytałam zdziwiona lekko tym, co zrobił. – Przecież mnie nie znasz…
- Wiem i przepraszam. – Zastanowił się, po czym dalej kontynuował. – Ty jesteś jednak inna, wyjątkowa.
- No, ok. – Musiałam to zakończyć. – Wiesz, bardzo mi tym schlebiasz, ale może zostańmy przyjaciółmi? – Widziałam w jego oczach smutek. – Na razie. Może lepiej się poznamy i coś i coś z tego wyjdzie?
- Skoro tak mówisz, nie będę się narzucał.
Louis odprowadził mnie prosto do domu wujka, pod same drzwi. Niestety coś mi nie pasowało. Nie było samochodu wuja, a w domu nie paliło się żadne światło. Mimo to zadzwoniłam dzwonkiem, ale moje przypuszczenia się potwierdziły. Nikogo nie było w domu. Louis stał z tyłu za mną, a ja zaczęłam szukać w torebce kluczy.
- Jeszcze powiedz, że nie masz kluczy… - Odparł.
Jeszcze raz przejechałam ręką w torebce, ale nie znalazłam kluczy. Zapomniałam powiedzieć wujkowi żeby dał mi jego zapasowe. Wyjęłam telefon i zadzwoniłam do mamy, ale nie odbierała tak samo jak tata i wuja. Kilkakrotnie próbowałam się dodzwonić do kogoś z tej trójki, ale cały czas miła pani informowała mnie o zostawieniu wiadomości.
- Chyba będę spać na dworze. – Uśmiechnęłam się, ale jednocześnie byłam zła na rodziców. Gdzie oni się podziewali?
- Wiesz. – Nie wiedział, jak skleić zdanie, ale mimo to kontynuował. – Może, jeśli chcesz, możesz przenocować, no wiesz, u nas...
- Co? Nie! Nie będę się narzucać.
- Nie narzucasz się, po za tym Twoi rodzice by mnie zabili, gdyby dowiedzieli się, że spałaś na dworze. – Powiedział uśmiechnięty.
- Ale, jeśli pójdę z Tobą, to wiedz, że mój ojciec urządzi Ci W11.
- Co takiego? – Zapytał zdumiony. Dopiero po chwili zrozumiałam.
- Mój ojciec przeprowadzi wydział śledczy. – Wyjaśniłam.
- Jakoś przeżyję. – Pociągnął mnie za rękę. – Idziemy.
- Nie boisz się, no wiesz, zapraszać obcej osoby do domu? – Zapytałam, ponieważ w Polsce byłoby to nie do pomyślenia. Sąsiedzi już by plotkowali, z kim ja idę.
Pamiętam jak pewnego słonecznego dnia, zdarzyła się podobna historia do tej. Tylko, że moim wybawcą była koleżanka, ale mimo tego na naszej ulicy pojawił się plotki, że ktoś mnie porwał, że uciekłam z domu i wiele, wiele innych rzeczy. Kiedyś starsza pani, grubo po siedemdziesiątce, przyszła zapytać się moich rodziców, czy udało im się znaleźć mnie i rzekomo tych porywaczy, którzy niby mnie porwali. Więc dla mnie jest to nowość, że ktoś proponuje mi nocleg…
- Nie jesteś chyba złodziejem? – Spojrzał na mnie przerażony, ale po chwili kąciki jego ust zaczęły się podnosić. – Albo seryjnym zabójcą?
- Nie, nie jestem. – Louis odetchnął z ulgą, ale po chwili wybuchł śmiechem.
- Skąd takie pytanie? – Zapytał chłopak.
Wytłumaczyłam mu całą historię, to znaczy to, co ludzie mówili w Polsce, gdy nocowałam u kogoś. To opowiadanie jeszcze bardziej go rozbawiło. Kiedy skończyłam moją opowieść, pokazał ręką, w którym domu mieszka. To znaczy on i reszta chłopaków.
- Łał. – Moje usta otworzyły się szeroko, na kształt litery O.
- Chodź. Śmiało. – Otworzył drzwi, w których ukazała się czwórka chłopaków. – Przedstawiam Ci moich przyjaciół.
- Cześć! Jestem Zayn! – Odezwał się, jako pierwszy.
- Ja Klara.
- Wiem. – Odpowiedział dumnie. – Twój wuja nam powiedział.
No tak! Mój wuja. W tej rodzinie długi jęzor to chyba tradycja… Zaśmiałam się pod nosem. Chłopaki wpuścili mnie do salonu, gdzie na środku stała ogromna, skórzana, biała sofa, a naprzeciwko niej czterdziesto calowy telewizor LCD. Salon został połączony z jasną, rozświetloną kuchnią.
- Czuj się jak u siebie. – Odezwał się nagle, Liam, który stał teraz za mną.
- Y… dzięki. Nie wiem, czy to był dobry pomysł. – Zwróciłam się do Louisa.
- Przestań tak mówić. Słyszałaś Liama? Masz się czuć jak u siebie w domu. – Uśmiechnął się i poszedł do kuchni, gdzie Niall już pałaszował w lodówce.
Rozejrzałam się dookoła i postanowiłam usiąść na sofie, która była bardzo miękka i bardzo wygodna. Nigdy nie pomyślałabym, że kiedykolwiek mogłabym być w domu One Direction. To było zbyt piękne, aby mogło być prawdziwe, ale jednak TO jest prawdą. Klaro! Ogarnij się i uspokój się. Przypomnij sobie słowa cioci Teresy: Przecież każda osoba jest człowiekiem, wszyscy jesteśmy równi, nie ma żadnych kategorii, do których jesteśmy przypisani. Te słowa podtrzymały mnie na duchu. Po chwili poczułam, że ktoś pochyla się nade mną. Podniosłam głowę do góry i zobaczyłam Louisa.
- Marchewkę? – Zapytał.
- Nie dzięki.
- Przecież warzywa są zdrowe. – Odparł. – Hm… coś do picia?
- Może być woda.
- Rozluźnij się. – Powiedział.
- Łatwo Tobie mówić. Ty jesteś u siebie w domu, a ja u obcych ludzi. Moja rodzina… Ah, nie wiem, gdzie się podziali. Po prostu zapadli się po ziemię.
- Jutro znajdziesz się już w domu. – Rzekł Liam, który przysiadł się koło mnie. – Nie bój się, nie jestem mordercą.
Po paru minutach atmosfera nieco się rozluźniła. Potem wraz z Zaynem i Niallem graliśmy na konsoli. Nie mogli zrozumieć, dlaczego ciągle ja wygrywałam. Zayn żądał stale rewanżu i tak ze dwie godziny zeszły. Potem Louis próbował zrobić kolację, niestety jest z niego marny kucharz, więc musiałam dziś przyrządzić kolację. Jednak Louis się uparł i chciał mi pomóc, chociaż jego pomoc sprawiła, że miałam więcej pracy. Po zjedzeniu kolacji, każdy udał się do swoich pokoi. Louis zaoferował się, że mam spać w jego pokoju, a on będzie spał na podłodze. Chociaż to ja chciałam spać na podłodze. Gdy dowlekliśmy się do pokoju Louisa, wyciągnął on z szafy swoją koszulę, którą mi pożyczył, bym nie spała w dziennych ciuchach.
Dziwnie się czułam w obcym łóżku, tak nie swojo. Bardzo długo nie mogłam zasnąć, Louis chyba spał, ale nie byłam pewna. Rodzice nie dali żadnego znaku życia. Bałam się trochę, ponieważ zawsze, jeżeli gdzieś wyjechali to nawet w nocy informowali mnie, że wyjechali, a teraz? Zapadli się pod ziemię, dosłownie.
- Hej! Śpisz? – Usłyszałam głos Louisa.
- Nie. – Odpowiedziałam szeptem.
- Mogłabyś mi malutki skrawek łóżka odstąpić?
- No jasne. – Przesunęłam się bardziej na brzeg.
- Dzięki. – Wziął ode mnie kawałek kołdry i przykrył się.
- Mówiłam Ci, że to ja mogę spać na podłodze.
- No widzisz. – Zastanowił się. – Nie przypuszczałem, że jest tak twardo.
Nie wiem nawet, czy po jego słowach od razu zasnęłam. Rano obudziły mnie krzyki dochodzące z dołu i ciężar przygniatającej mnie ręki Louisa. Próbowałam się jakoś wydostać z tego uścisku, ale nie miałam żadnych szans.
- Louis! – Wydarłam się wprost do jego ucha.
- Co? Co? – Ocknął się nagle. – Co się dzieje?
- Nic, nic. Chciałam po prostu wstać. – Uśmiechnęłam się.
Pomału wygramoliłam się z łóżka i powędrowałam na dół, skąd dochodziły dziwne odgłosy i krzyki. Kiedy byłam już na ostatnim stopniu schodów, zamarłam. W kuchni panował istny chaos. Na podłodze leżały rozbite talerze, w zlewie pełno garnków, a pośrodku tego całego syfu stali uśmiechnięci Zayn i Niall. Zmierzyłam ich swoim wzrokiem.
- My nie chcieliśmy Ciebie obudzić. – Zaczął Niall. – Byliśmy głodni i chcieliśmy…
- Dobra. – Przerwałam mu. – Kto u was gotuje.
- Harry. – Tym razem odezwał się Zayn. – Byliśmy go obudzić, ale się nie dało… Spał jak zabity. – Chciałam mu wejść w słowo, ale chłopak kontynuował. – Byliśmy również u Louisa by obudzić Ciebie…
- Ale tak słodko razem spaliście, że nie mieliśmy serca was obudzić. – Dokończył Niall.
- Co? Z resztą nie ważne. Trzeba to jakoś ogarnąć.
Zayn miał pozbierać zbite talerze i wyrzucić je do śmietnika, natomiast Niall i ja uprzątnęliśmy garnki ze zlewu. Następnie kazałam chłopakom obudzić resztę narodu na śniadanie. Ja w między czasie przygotowałam kanapki. Zdziwiło mnie, że bardzo długo nie schodzili, ale z jednej strony mogłam w ciszy i spokoju przyrządzić posiłek. Po paru minutach usłyszałam, że chłopaki schodzą na dół, więc nakryłam do stołu. W ciszy i spokoju zasiedliśmy do śniadania. Niestety Harry przerwał tą długą ciszę.
- Tak, więc Louis. – Zwrócił się do przyjaciela. – Co jest pomiędzy Tobą, a Klarą?
Zaniemówiłam. Czyżby Harry dowiedział się o naszym wczorajszym pocałunku? Ale jak to? Przecież o tym wiedziałam tylko ja i Louis. Chyba, że…
No i jest! Trzeci rozdział! :D
Podoba się? Mam nadzieję, że tak.
Komentujcie! xD
Do następnego!
No nie....Czytam tego bloga skończyłam czytać i sobie myślę no to kolejny rozdział....a kolejnego rozdziału nie ma ;( Więc szybko dodaj nowy bo inaczej się zabije tak mi się podoba jakby to była książka to bym ja wzięła na obowiązkową lekturę hihi.
OdpowiedzUsuńI takie pytanie którego z Chłopaków Lubisz najbardziej???Bo ja właśnie Louisa :D
No to czekam na nowy rozdział i powodzenia w wymyslaniu nowych ;p
Pozdrowienia
Patrycja X
Kolejny rozdział będzie jutro! :D Mam nadzieję, że się nie zabijesz! hehe :D Najbardziej Louisa! :D No i jeszcze też Zayna. :)
UsuńŚwietny! Nie mogę sie doczekać nexta!
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie! ;) http://musicjam1d.blogspot.com/
właśnie jestem w trakcie czytania Twojego opowiadania. :D
UsuńKocham, kocham, kocham, kocham!
OdpowiedzUsuńBłagam, niech ona będzie z Lou!
Dodawaj szybko nastepny.. :)
http://iwontloveyouagain.blogspot.com/