czwartek, 15 marca 2012

Rozdział 13

            Louis odkleił się od moich ust pozostawiając mnie z mieszanymi uczuciami. Nie wiedziałam, co miałam zrobić. Nadal nie wiedziałam, czy powrót do Londynu to dobra decyzja, ale wżyciu nigdy nie ma prosto, trzeba iść pod górkę. Na Sali pozostawało już coraz mniej gości, ponieważ większość rozjeżdżała się do swoich domów. Nie dziwię się była godzina czwarta nad ranem, więc każdy też chce się wyspać i przyjechać na poprawiny. Szczerze chciałam już tą upragnioną niedzielę i nie żałować w samolocie swojej decyzji. Nie zrobię tego Louisowi, nie zostawię go samego, chociaż on może znaleźć sobie inną dziewczynę w każdej chwili. Różnica wiekowa między nami wynosi cztery lata, to bardzo dużo. Jednak coś powiedziało w mojej głowie, aby o tym nie myśleć i bawić się dobrze.

                                                                       *

            Po skończonej zabawie wszyscy udaliśmy się do naszych pokoi hotelowych. Swój pokój dzieliłam z Lou, Agatą i Harrym. Liam, Patrycja, Zayn i Niall mieli razem, a mama z tatą nad nami, czyli na kolejnym piętrze. Niestety nie było wolnych miejsc obok naszych pokoi. I dobrze! Rodzice by nas nękali, co parę minut. Czym prędzej udałam się do łazienki i opłukałam swoją twarz, starłam makijaż, żeby już za parę godzin nałożyć nowy. Kiedy skończyłam wyszłam a tuż po mnie wszedł zniecierpliwiony Lou. Szybko ubrałam się w piżamę i wskoczyłam pod ciepłą kołdrę. Nie minęła minuta a Lou kładł się już koło mnie. Odwrócił się w moją stronę i odgarnął kosmyk włosów spadający na oczy. W odpowiedzi uśmiechnęłam się jedynie do niego. Zamykałam już oczy, kiedy do pokoju wbiegła Agata z ledwo trzymającym się na nogach – Harrym.

- Nieźle zabalowałeś! – Powiedział Louis. – Pamiętaj, że jeszcze dziś o godzinie 15 mamy zaśpiewać dla Piotra i Felicji.

            Harry nic nie odpowiedział tylko prychnął. Z przed moich oczu znikł Lou, obróciłam się na drugą stronę, a on pomagał biednej Agacie położyć chłopaka na łóżku.

- Jak Ty go dziewczyno w ogóle przytargałaś aż tu? – Zapytał zdziwiony Lou, który podchodził w moją stronę.
- Normalnie. – Powiedziała krótko Agata.

            Nie dziwię jej się, że nie chciała rozmawiać. Nie pomyślałabym nawet, że Harry mógłby doprowadzić się do takiego stanu, po za tym nie miał jeszcze skończonej osiemnastki. Z tego, co wiem kończy 1 lutego. Jednak nie opanowałam zasad brytyjskich w pełni. Mimo to zdziwił mnie fakt, że tak młody chłopak może się aż tak upić. Pierwszy raz w życiu widziałam tak upitą osobę. Chociaż może… Wytężyłam swój umysł i cofnęłam się dwa lata wstecz. Pamiętam dobrze, że urodziny u cioci nigdy nie kończyły się na jednej wypitej butelce z procentami, zazwyczaj było tak, że wuja Wojtek wyciągał z szafy swoje zapasy. Niekiedy myślałam, że ten mebel ma niekończące się wnętrze, ale zazwyczaj o pierwszej nad ranem wuja Edward (zawsze przyjeżdża na ważne uroczystości) biegł do sklepu. Tak, to były czasy. Tata i moich dwóch wujków śpiewających różne piosenki… niezapomniany widok. „Szła dzieweczka do laseczka...”, „Pijemy dzisiaj wódkę”. Albo ciocia Danka śpiewająca Żono moja, mężu drogi nie ma takich jak my dwoje… „ Kiedy przypomniałam sobie tą scenę na mojej twarzy zagościł uśmiech.

- Coś się stało? – Widząc moje rozbawienie na twarzy Lou przysunął się bliżej mnie i objął mnie ramieniem.
- Nie, nic. – Zastanowiłam się. – Tylko rano, jak będę chciała wstać proszę cię abyś mnie puścił, dobrze?

            Chłopak pokiwał twierdząco głową. Nie wiem nawet, kiedy zasnęłam, ale obudził mnie głos przejętej Agi.

- Matko Boska! – Krzyknęła Agata. – Harry, co Ci jest?

            Chłopka nic nie odpowiedział, natomiast ja ujrzałam go zwijającego się z bólu. Prawą ręką pomacałam w poszukiwaniu Lou, ale moja ręka zastała tylko kołdrę i prześcieradło. No pięknie! Jeszcze on sobie gdzieś poszedł. Szybko wstałam i narzuciłam na siebie bluzę, po czym wyszłam w poszukiwaniu moich rodziców. Nie przejmowałam się tym faktem, że jestem w piżamie. Jednak miałam małą nadzieję, że nikt mnie nie zobaczy. Moja nadzieja na nic się nie zdała, bo usłyszałam dźwięk otwierającej się windy. No to świetnie! Ci ludzie będą mieli ze mnie ubaw no, ale cóż, czego się nie robi dla przyjaciół? Widok osób wysiadających z windy bardzo mnie zdziwił. To byli moi rodzice z minami bardzo niesmacznymi, a za nimi szedł nieprzytomny Louis. Podeszłam bliżej niego i zobaczyłam, że jest cały czerwony a kropelki potu spływają mu po czole.

- Mamo? – Złapałam moją rodzicielkę za rękę. – Mamo? Co im jest?
- Nie wiem, ale musimy jechać do szpitala. – Odparła posępnie.
- Louis! – Zwróciłam się do chłopaka, który zaraz miał zemdleć. – Lou, co Ci jest?

            Chłopak nic nie odpowiedział tylko posępnie spojrzał w moje oczy. Złapałam go pod ramię, aby lepiej jemu się szło. Rodzice wparowali jak burza do pokoju i kazali wywlec Harrego i stawić się za dziesięć minut przed hotelem. Tak zrobiliśmy, Louis jeszcze, jako tako ubrał się, a Aga miała problem z Harrym, więc postanowiliśmy, że zostanie w garniturze. Mówi się trudno.

- Aga? – Zwróciłam się do przyjaciółki, kiedy byliśmy już na dole. – Powiedz mi, wiesz co im dolega?

- Na moje to jakieś zatrucie. – Zastanowiła się. – Tak! To musi być jakieś zatrucie, no nie wiem jak na przykład grzybami, albo coś w tym stylu.

            No tak Aga i jej obszerna wiedza medyczna, jej mama jest pielęgniarka to stąd może wiedzieć dużo na temat medycyny. Ucieszyłam się, że stwierdziła, iż jest to zatrucie, to pocieszyło mnie, ale widząc minę Louisa cierpiał wewnętrznie mimo to zachowywał zimną krew. Na miejscu lekarze również stwierdził, że te objawy są spowodowane zatruciem. Chłopaki mogli coś zjeść nieświeżego. No, co za restauracja, że podają nieświeże jedzenie? No ja nie wiem. Lekarz zalecił, aby pili dużo wody, że zazwyczaj to samo przechodzi, ale jeśli w ciągu trzech nie przejdzie mają się udać do lekarza. Rodzice pokiwali twierdząco głowami i wróciliśmy na miejsce, gdzie ludzie obudzili się. Weszliśmy na salę by zobaczyć, czy coś już się dzieje. Działo się i to dużo. Zayn, Niall i Liam mieli próbę, a Louis i Harry nie byli w stanie śpiewać.

- Louis i Harry nie zaszczycą nas swoją obecnością na poprawinach. – Powiedział tępo tata.
- Louis?! Louis! – Podbiegł do niego Liam. – Chłopie, co Ci się stało?
- Zjadłem coś… - Przerwał i zamilczał na moment. – Po prostu zatrucie.

            Reszta chłopaków nie zadawała już więcej pytań. Udałam się wraz z Agą i naszymi choro witkami do pokoju. Aga nie chętnie chciała opuszczać imprezę na dole, ale postanowiłyśmy, że co półtorej godziny będziemy się zmieniać. Udałam się do łazienki i przebrałam w sukienkę zakupioną w centrum handlowym wraz z Agą. Po mnie weszła Aga, aby się odświeżyć i ubrać. Moja zmiana była pierwsza. Szczęśliwa Agata pobiegła na poprawiny, a ja zostałam z dwoma… Nie wiedziałam jak ich nazwać. Usiadłam obok Louisa, który wzrok skierował na sufit. Leżeli obaj naprzeciwko siebie. Obydwoje zapatrzeni w nicość.

- Przepraszam. – Powiedział cicho Louis, a ja spojrzałam na niego pytająco. – Za to, że nie możesz się teraz bawić.
- Wiesz, co? Jak możesz tak mówić. – Powiedziałam. – Jest mi dobrze. Po za tym wczoraj bawiłam się dobrze i dziś rano. – Uśmiechnęłam się do niego promiennie.

            On również uśmiechnął się do mnie tym swoim zniewalającym uśmiechem. Dziwiło mnie jedno, ich objawy. No, ale trudno. Półtorej godziny zleciało bardzo szybko. Po za tym miałam się jeszcze zaś tylko raz zmienić z Agatą, ponieważ punktualnie o godzinie 22 mieliśmy lot do Londynu. Ten czas zleciał mi bardzo szybko, z Lou oglądaliśmy jakieś kreskówki, a Harry o dziwo zasnął mimo swoich protestów, że on chce iść się bawić.

-Hej! Jestem. – Drzwi otworzyły się z impetem, a w nich stanęła uradowana Aga.
- Tak. To dobrze. Teraz ty opiekuj się naszymi chorymi. – Posłałam jej ciepłu śmiech. – A ty! – Zwróciłam się do Louisa. – Masz być grzeczny.
- Postaram się! – Usłyszałam w odpowiedzi.

            Zbiegłam na dół po schodach, nie chciało mi się czekać na windę, po za tym ruch dobrze mi zrobi. Najpierw udałam się do stołu by w spokoju zjeść obiad, czy jak to można było nazwać, by za równiutkie trzydzieści minut tańczyć z Niallem a potem z tatą. Starałam nie wpaść się na Zayna, nie teraz, nie teraz, kiedy mogłabym zrobić coś głupiego. Jednak moje starania, aby nie natknąć się na Zayna legły w gruzach, kiedy przede mną w całej swojej okazałości stanął uśmiechnięty Malik.

- Czego chcesz? – Zapytałam przez zaciśnięte zęby.
- Zatańczyć. – Odparł wesoło.

            Wyciągnął w moim kierunku dłoń, a ja ją chwyciłam, mimo, że nie chciałam. Nie wiedziałam, co się ze mną dzieje. Chłopak przyciągnął mnie do siebie, a moje oczy wyglądały jak pięciozłotówki. Jego głowa była niebezpiecznie blisko mojej. Z jego twarzy nie znikał jego uśmiech. Przez moment zatonęłam w jego brązowych oczach. Niemal zatonęłam w nich. Widząc to Malik uśmiechnął się szerzej na twarzy. Mimo to nadal tańczyliśmy razem. Nawet nie wiem jak znaleźliśmy się w korytarzu, że nikt nas nie widział. Zayn przysunął się bliżej mnie, a ja zamarłam. Jego twarz przysuwała się bliżej mojej. Serce nie chciało go odepchnąć, wręcz przeciwnie… pragnęło jego ust. Rozum był mądrzejszy i krzyczał w mojej głowie. Uciekaj! Uciekaj! Jednak głos serce był głośniejszy, z każdą chwilą zagłuszał rozum, a gdy twarz Zayna była już odpowiednio blisko mojej tak by mógł mnie pocałować, nie słyszałam już głosu Uciekaj! Tylko ciche mruczenie. Przygryzłam moją wargę, ale już po chwili moje usta całowały Zayna. Chłopak zachłannie wpijał się w moje usta. Odrywał się na moment bym tylko ja mogła zaczerpnąć powietrza jak i on. Zaraz…! Klaro, co ty robisz? Nie, nie! To nie tak powinno być! Odepchnij go od siebie. Nie, nie mogę… To jest silniejsze ode mnie. Biłam się z moimi myślami, biłam się z miłością, którą czułam do Louisa jak i do Zayna. Sama nie wiedziałam, co robię. Klaro! Klaro, przestań! Co na to Louis? Louis? Ah.. Louis! Nie wiem… Opanuj się! Nie mogę! Musisz! Rozum próbował odciągnąć mnie od tego, ale nie potrafiłam. Klaro… pomyśl o Louisie… Za późno. Chłopak niósł mnie na rękach, nawet nie wiedziałam, dokąd, a ja… a ja nie przeciwstawiłam się jemu. Szedł schodami. Na górę. Do ich pokoju. Nie! Nie! Klaro! Uciekaj! Rozum znów dawał sygnały o tym, że źle robię.  Klaro! To ostatnia szansa. Nie potrafię… Nie potrafię się jemu przeciwstawić. Czułam jego ciepło. Jedną ręką otworzył drzwi, a nogą zręcznie zamknął. Znów pocałował mnie, ale nie słyszałam mojego rozumu. Poddał się. Widział, że i ja się poddałam, on też. Zayn delikatnie gładził mnie po plecach rozpinając przy tym zamek mojej sukienki. Robił to bardzo delikatnie. Ściągnął moją sukienkę nie odrywając ust od moich. Klaro! Opanuj się! Błagam… Jednak nie słuchałam. Chłopak położył mnie prawdopodobnie na swoim łóżku i znalazł się tuż nade mną. Składał delikatne pocałunki na szyi… dokładnie tak jak Louis. Louis! Co ja robię! Nie… muszę uciec… nie mogę tak.

- Zayn! – Krzyknęłam. – Zayn! Proszę Cię przestań.

            Dobrze, że nie musiałam długo się upominać. Otuliłam rękoma moje kolana i zaczęłam cicho łkać. Pierwsza łza spłynęła po moim policzku.

- Przepraszam. – Powiedział cicho.
- Nie! – Musiałam wziąć winę na siebie, przecież mogłam to przerwać, a jednak pocałowałam go. – To moja wina, powinnam Ciebie wtedy odepchnąć od siebie, ale… - Rozpłakałam się, a chłopak przytulił mnie do siebie, spojrzałam jego oczy. – Powiedz mi! Powiedz, jak ja się pokażę na oczy Louisowi?

            Chłopak nic się nie odezwał, ale poczułam na swoim ramieniu coś wilgotnego, spojrzałam na Malika, płakał jak dziecko. Nie pozostało mi nic innego jak założyć sukienkę i wrócić do Louisa. Kiedy chciałam już wyjść z pokoju Zayn złapał mnie za rękę.

- Może nie powiemy tego Louisowi.
- Co? – Zapytałam. – Mam go okłamywać? Nie, nie mogę. Powiem mu to.

            Wyszłam trzaskając za sobą drzwiami. Cała zapłakana pobiegłam do naszego pokoju. Nie obchodziło mnie to, że była tam Agata i Harry. Nacisnęłam na klamkę od drzwi, wszystkie oczy zostały skierowane na mnie. Kiedy zobaczyła mnie Aga przybiegła do mnie i przytuliła mnie.

- Aga… proszę. – Powiedziałam cicho. – Zostaw mnie.

            Przyjaciółka tak zrobiła. Ja usiadłam obok przestraszonego Louisa. Otarłam kantem dłoni moje oczy, które były już całe czerwone i opuchnięte.

- To… to stało się tak szybko. – Zaczęłam, a Lou mnie przytulił. – Ja… Louis! Ja Ciebie zdradziłam! – Spojrzał na mnie przerażony. – Tak! I to na dodatek z Zaynem. Ja… ja go pocałowałam. – Spuściłam głowę.
- Będzie się tłumaczył za chwilę. – Wysyczał Louis. – Nie ma mnie tylko godzinę, a już sobie…
- Nie! Louis! Nie! – Wcięłam się jemu w słowo. – Ta ja go pocałowałam, on Mie nie zmusił.. po prostu…

            Rozpłakałam się bardziej. Wstałam wzięłam swoją walizkę i wyszłam. Nie pewnie ruszyłam do windy, z której wysiadł Piotr.

- Matko! Klaro… - Podbiegł do mnie. – Co Ci się stało?
 - Zdradziłam Louisa. – Wychlipałam.
            Kuzyn zaprowadził mnie na zewnątrz do ogrodu i tam wszystko mu wyjaśniłam, po kolei. W szklanych drzwiach zobaczyłam moich rodziców.

- Zayn nam powiedział… - Powiedziała mama.

            Usiedli obok mnie i przytulili wszyscy najmocniej jak się dało. W oknie od pokoju, który dzieliłam z moim byłym chłopakiem stał Louis. Odwróciłam wzrok, nie chciałam patrzeć mu w oczy. Nie po tym, co zrobiłam. Całowałam się z jego najlepszym przyjacielem. Może lepiej będzie, jeśli zostanę? Jednak rodzice odwrócili mnie od tej myśli.

                                                                       *

            W samolocie siedziałam obok w środku, po mojej lewej był niestety Louis, a po prawej Agaty, abyśmy się nie pozabijali. Wsadziłam słuchawki w uszy i włączyłam piosenkę Look after you. Zauważyłam uśmiech na twarzy Louisa, gdy przeczytał tytuł i wykonawcę, to jest przecież jego ulubiona piosenka. Teraz zrozumiałam, co ja zrobiłam, że zdradziłam najlepszego chłopaka na całym świecie. Wiedziałam, że było już za późno na cokolwiek. Zobaczymy, co czas pokaże.

                                                                       *

 Jest 13! Podoba się? Mam nadzieję. Zapraszam do komentowania! I pamiętajcie 10 komentarzy dzieli was od nowego rozdziału.
Ten rozdział pisałam przy piosence Running up that Hill – Placebo ft. Kate Bush. Do następnego!
xo xo


11 komentarzy:

  1. To się porobiło ;( Mam nadzieję że Louis i Klara nadal będą razem :) a rozdział jest jak zwykle świetny ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Podoba się ! Biedna Klara, pogubiła się... Ale rozdział świetny, czekam na kolejny :P A Wy ludziska do roboty i komentować, chcę już kolejny :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Weź, weź , weź. Ocipiałaś?! xD Jak mogłaś?! nie, nie, nie, nie.. Masz zrobić tak, żeby to był tylko głupi sen. Głupi sen, słyszysz? Halo? rozumiemy się mam nadzieję?
    Będę płakać przez całą noc przez Ciebie, wiesz..?
    Ale i tak świetny. Doskonale oddaje emocje, serio.
    Pisz następny i żeby oni już byli razem, jasne?!
    Całuski, Angie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział jest świetny :) Mam nadzieję że Klara z Louisem się pogodzą ;)i będą dalej razem. Ale Agata też jest fajna, że pojawią się rozdziały,w których będzie więcej o tej osobie! :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Opowiadanie jest rewelacyjne i czekam na dalsze losy Klary ale szczerze bardziej podoba mi się Zayn niż Tommo. No i oczywiście czekam też na rozdział o Agacie :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Nieeee ! Ona ma byc z Louisem !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Wymysl Zaynowi inną dziewczyne a oni mają byc razem ! !!!!!!!!!! Pozdrawiam Gosia

    OdpowiedzUsuń
  7. Bardzo podoba mi się ten rozdział i czekam na dalszy rozwój wydarzeń ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Kocham twoje opowiadania są po prostu boskie <3

    OdpowiedzUsuń
  9. No i w końcu jest dziesiąty komentarz ♥ proszę o nowy rozdział ;) A no i dodam że masz głowę na karku bo ja w życiu nie umiałabym czegoś takiego napisać :) Całusy ;*

    OdpowiedzUsuń
  10. Rozdział świetny ;)

    OdpowiedzUsuń