Louis
odkleił się od moich ust pozostawiając mnie z mieszanymi uczuciami. Nie
wiedziałam, co miałam zrobić. Nadal nie wiedziałam, czy powrót do Londynu to
dobra decyzja, ale wżyciu nigdy nie ma prosto, trzeba iść pod górkę. Na Sali
pozostawało już coraz mniej gości, ponieważ większość rozjeżdżała się do swoich
domów. Nie dziwię się była godzina czwarta nad ranem, więc każdy też chce się
wyspać i przyjechać na poprawiny. Szczerze chciałam już tą upragnioną niedzielę
i nie żałować w samolocie swojej decyzji. Nie zrobię tego Louisowi, nie
zostawię go samego, chociaż on może znaleźć sobie inną dziewczynę w każdej
chwili. Różnica wiekowa między nami wynosi cztery lata, to bardzo dużo. Jednak
coś powiedziało w mojej głowie, aby o tym nie myśleć i bawić się dobrze.
*
Po
skończonej zabawie wszyscy udaliśmy się do naszych pokoi hotelowych. Swój pokój
dzieliłam z Lou, Agatą i Harrym. Liam, Patrycja, Zayn i Niall mieli razem, a
mama z tatą nad nami, czyli na kolejnym piętrze. Niestety nie było wolnych
miejsc obok naszych pokoi. I dobrze! Rodzice by nas nękali, co parę minut. Czym
prędzej udałam się do łazienki i opłukałam swoją twarz, starłam makijaż, żeby
już za parę godzin nałożyć nowy. Kiedy skończyłam wyszłam a tuż po mnie wszedł
zniecierpliwiony Lou. Szybko ubrałam się w piżamę i wskoczyłam pod ciepłą
kołdrę. Nie minęła minuta a Lou kładł się już koło mnie. Odwrócił się w moją
stronę i odgarnął kosmyk włosów spadający na oczy. W odpowiedzi uśmiechnęłam
się jedynie do niego. Zamykałam już oczy, kiedy do pokoju wbiegła Agata z ledwo
trzymającym się na nogach – Harrym.
- Nieźle zabalowałeś! – Powiedział Louis. – Pamiętaj, że jeszcze dziś o
godzinie 15 mamy zaśpiewać dla Piotra i Felicji.
Harry
nic nie odpowiedział tylko prychnął. Z przed moich oczu znikł Lou, obróciłam
się na drugą stronę, a on pomagał biednej Agacie położyć chłopaka na łóżku.
- Jak Ty go dziewczyno w ogóle przytargałaś aż tu? – Zapytał zdziwiony Lou,
który podchodził w moją stronę.
- Normalnie. – Powiedziała krótko Agata.
Nie
dziwię jej się, że nie chciała rozmawiać. Nie pomyślałabym nawet, że Harry
mógłby doprowadzić się do takiego stanu, po za tym nie miał jeszcze skończonej
osiemnastki. Z tego, co wiem kończy 1 lutego. Jednak nie opanowałam zasad
brytyjskich w pełni. Mimo to zdziwił mnie fakt, że tak młody chłopak może się
aż tak upić. Pierwszy raz w życiu widziałam tak upitą osobę. Chociaż może…
Wytężyłam swój umysł i cofnęłam się dwa lata wstecz. Pamiętam dobrze, że
urodziny u cioci nigdy nie kończyły się na jednej wypitej butelce z procentami,
zazwyczaj było tak, że wuja Wojtek wyciągał z szafy swoje zapasy. Niekiedy
myślałam, że ten mebel ma niekończące się wnętrze, ale zazwyczaj o pierwszej
nad ranem wuja Edward (zawsze przyjeżdża na ważne uroczystości) biegł do
sklepu. Tak, to były czasy. Tata i moich dwóch wujków śpiewających różne
piosenki… niezapomniany widok. „Szła dzieweczka
do laseczka...”, „Pijemy dzisiaj wódkę”. Albo ciocia Danka śpiewająca Żono moja, mężu drogi nie ma takich jak my
dwoje… „ Kiedy przypomniałam sobie tą scenę na mojej twarzy zagościł
uśmiech.
- Coś się stało? – Widząc moje rozbawienie na twarzy Lou przysunął się bliżej
mnie i objął mnie ramieniem.
- Nie, nic. – Zastanowiłam się. – Tylko rano, jak będę chciała wstać proszę cię
abyś mnie puścił, dobrze?
Chłopak
pokiwał twierdząco głową. Nie wiem nawet, kiedy zasnęłam, ale obudził mnie głos
przejętej Agi.
- Matko Boska! – Krzyknęła Agata. – Harry, co Ci jest?
Chłopka
nic nie odpowiedział, natomiast ja ujrzałam go zwijającego się z bólu. Prawą
ręką pomacałam w poszukiwaniu Lou, ale moja ręka zastała tylko kołdrę i
prześcieradło. No pięknie! Jeszcze on sobie gdzieś poszedł. Szybko wstałam i
narzuciłam na siebie bluzę, po czym wyszłam w poszukiwaniu moich rodziców. Nie
przejmowałam się tym faktem, że jestem w piżamie. Jednak miałam małą nadzieję,
że nikt mnie nie zobaczy. Moja nadzieja na nic się nie zdała, bo usłyszałam
dźwięk otwierającej się windy. No to świetnie! Ci ludzie będą mieli ze mnie
ubaw no, ale cóż, czego się nie robi dla przyjaciół? Widok osób wysiadających z
windy bardzo mnie zdziwił. To byli moi rodzice z minami bardzo niesmacznymi, a
za nimi szedł nieprzytomny Louis. Podeszłam bliżej niego i zobaczyłam, że jest
cały czerwony a kropelki potu spływają mu po czole.
- Mamo? – Złapałam moją rodzicielkę za rękę. – Mamo? Co im jest?
- Nie wiem, ale musimy jechać do szpitala. – Odparła posępnie.
- Louis! – Zwróciłam się do chłopaka, który zaraz miał zemdleć. – Lou, co Ci
jest?
Chłopak
nic nie odpowiedział tylko posępnie spojrzał w moje oczy. Złapałam go pod
ramię, aby lepiej jemu się szło. Rodzice wparowali jak burza do pokoju i kazali
wywlec Harrego i stawić się za dziesięć minut przed hotelem. Tak zrobiliśmy,
Louis jeszcze, jako tako ubrał się, a Aga miała problem z Harrym, więc
postanowiliśmy, że zostanie w garniturze. Mówi się trudno.
- Aga? – Zwróciłam się do przyjaciółki, kiedy byliśmy już na dole. – Powiedz mi,
wiesz co im dolega?
- Na moje to jakieś zatrucie. – Zastanowiła się. – Tak! To musi być jakieś
zatrucie, no nie wiem jak na przykład grzybami, albo coś w tym stylu.
No
tak Aga i jej obszerna wiedza medyczna, jej mama jest pielęgniarka to stąd może
wiedzieć dużo na temat medycyny. Ucieszyłam się, że stwierdziła, iż jest to
zatrucie, to pocieszyło mnie, ale widząc minę Louisa cierpiał wewnętrznie mimo
to zachowywał zimną krew. Na miejscu lekarze również stwierdził, że te objawy
są spowodowane zatruciem. Chłopaki mogli coś zjeść nieświeżego. No, co za
restauracja, że podają nieświeże jedzenie? No ja nie wiem. Lekarz zalecił, aby
pili dużo wody, że zazwyczaj to samo przechodzi, ale jeśli w ciągu trzech nie
przejdzie mają się udać do lekarza. Rodzice pokiwali twierdząco głowami i
wróciliśmy na miejsce, gdzie ludzie obudzili się. Weszliśmy na salę by
zobaczyć, czy coś już się dzieje. Działo się i to dużo. Zayn, Niall i Liam
mieli próbę, a Louis i Harry nie byli w stanie śpiewać.
- Louis i Harry nie zaszczycą nas swoją obecnością na poprawinach. – Powiedział
tępo tata.
- Louis?! Louis! – Podbiegł do niego Liam. – Chłopie, co Ci się stało?
- Zjadłem coś… - Przerwał i zamilczał na moment. – Po prostu zatrucie.
Reszta
chłopaków nie zadawała już więcej pytań. Udałam się wraz z Agą i naszymi choro
witkami do pokoju. Aga nie chętnie chciała opuszczać imprezę na dole, ale
postanowiłyśmy, że co półtorej godziny będziemy się zmieniać. Udałam się do
łazienki i przebrałam w sukienkę zakupioną w centrum handlowym wraz z Agą. Po
mnie weszła Aga, aby się odświeżyć i ubrać. Moja zmiana była pierwsza.
Szczęśliwa Agata pobiegła na poprawiny, a ja zostałam z dwoma… Nie wiedziałam
jak ich nazwać. Usiadłam obok Louisa, który wzrok skierował na sufit. Leżeli
obaj naprzeciwko siebie. Obydwoje zapatrzeni w nicość.
- Przepraszam. – Powiedział cicho Louis, a ja spojrzałam na niego pytająco. – Za
to, że nie możesz się teraz bawić.
- Wiesz, co? Jak możesz tak mówić. – Powiedziałam. – Jest mi dobrze. Po za tym
wczoraj bawiłam się dobrze i dziś rano. – Uśmiechnęłam się do niego promiennie.
On
również uśmiechnął się do mnie tym swoim zniewalającym uśmiechem. Dziwiło mnie
jedno, ich objawy. No, ale trudno. Półtorej godziny zleciało bardzo szybko. Po
za tym miałam się jeszcze zaś tylko raz zmienić z Agatą, ponieważ punktualnie o
godzinie 22 mieliśmy lot do Londynu. Ten czas zleciał mi bardzo szybko, z Lou
oglądaliśmy jakieś kreskówki, a Harry o dziwo zasnął mimo swoich protestów, że
on chce iść się bawić.
-Hej! Jestem. – Drzwi otworzyły się z impetem, a w nich stanęła uradowana Aga.
- Tak. To dobrze. Teraz ty opiekuj się naszymi chorymi. – Posłałam jej ciepłu
śmiech. – A ty! – Zwróciłam się do Louisa. – Masz być grzeczny.
- Postaram się! – Usłyszałam w odpowiedzi.
Zbiegłam
na dół po schodach, nie chciało mi się czekać na windę, po za tym ruch dobrze
mi zrobi. Najpierw udałam się do stołu by w spokoju zjeść obiad, czy jak to można
było nazwać, by za równiutkie trzydzieści minut tańczyć z Niallem a potem z
tatą. Starałam nie wpaść się na Zayna, nie teraz, nie teraz, kiedy mogłabym
zrobić coś głupiego. Jednak moje starania, aby nie natknąć się na Zayna legły w
gruzach, kiedy przede mną w całej swojej okazałości stanął uśmiechnięty Malik.
- Czego chcesz? – Zapytałam przez zaciśnięte zęby.
- Zatańczyć. – Odparł wesoło.
Wyciągnął
w moim kierunku dłoń, a ja ją chwyciłam, mimo, że nie chciałam. Nie wiedziałam,
co się ze mną dzieje. Chłopak przyciągnął mnie do siebie, a moje oczy wyglądały
jak pięciozłotówki. Jego głowa była niebezpiecznie blisko mojej. Z jego twarzy
nie znikał jego uśmiech. Przez moment zatonęłam w jego brązowych oczach. Niemal
zatonęłam w nich. Widząc to Malik uśmiechnął się szerzej na twarzy. Mimo to
nadal tańczyliśmy razem. Nawet nie wiem jak znaleźliśmy się w korytarzu, że
nikt nas nie widział. Zayn przysunął się bliżej mnie, a ja zamarłam. Jego twarz
przysuwała się bliżej mojej. Serce nie chciało go odepchnąć, wręcz przeciwnie…
pragnęło jego ust. Rozum był mądrzejszy i krzyczał w mojej głowie. Uciekaj! Uciekaj! Jednak głos serce był
głośniejszy, z każdą chwilą zagłuszał rozum, a gdy twarz Zayna była już
odpowiednio blisko mojej tak by mógł mnie pocałować, nie słyszałam już głosu Uciekaj! Tylko ciche mruczenie.
Przygryzłam moją wargę, ale już po chwili moje usta całowały Zayna. Chłopak
zachłannie wpijał się w moje usta. Odrywał się na moment bym tylko ja mogła
zaczerpnąć powietrza jak i on. Zaraz…!
Klaro, co ty robisz? Nie, nie! To nie tak powinno być! Odepchnij go od siebie. Nie,
nie mogę… To jest silniejsze ode mnie. Biłam
się z moimi myślami, biłam się z miłością, którą czułam do Louisa jak i do
Zayna. Sama nie wiedziałam, co robię. Klaro!
Klaro, przestań! Co na to Louis? Louis? Ah.. Louis! Nie wiem… Opanuj się! Nie mogę! Musisz! Rozum próbował odciągnąć mnie od
tego, ale nie potrafiłam. Klaro… pomyśl o
Louisie… Za późno. Chłopak niósł mnie na rękach, nawet nie wiedziałam,
dokąd, a ja… a ja nie przeciwstawiłam się jemu. Szedł schodami. Na górę. Do ich
pokoju. Nie! Nie! Klaro! Uciekaj! Rozum
znów dawał sygnały o tym, że źle robię. Klaro! To ostatnia szansa. Nie potrafię…
Nie potrafię się jemu przeciwstawić. Czułam jego ciepło. Jedną ręką otworzył
drzwi, a nogą zręcznie zamknął. Znów pocałował mnie, ale nie słyszałam mojego
rozumu. Poddał się. Widział, że i ja się poddałam, on też. Zayn delikatnie
gładził mnie po plecach rozpinając przy tym zamek mojej sukienki. Robił to
bardzo delikatnie. Ściągnął moją sukienkę nie odrywając ust od moich. Klaro! Opanuj się! Błagam… Jednak nie
słuchałam. Chłopak położył mnie prawdopodobnie na swoim łóżku i znalazł się tuż
nade mną. Składał delikatne pocałunki na szyi… dokładnie tak jak Louis. Louis!
Co ja robię! Nie… muszę uciec… nie mogę tak.
- Zayn! – Krzyknęłam. – Zayn! Proszę Cię przestań.
Dobrze,
że nie musiałam długo się upominać. Otuliłam rękoma moje kolana i zaczęłam
cicho łkać. Pierwsza łza spłynęła po moim policzku.
- Przepraszam. – Powiedział cicho.
- Nie! – Musiałam wziąć winę na siebie, przecież mogłam to przerwać, a jednak
pocałowałam go. – To moja wina, powinnam Ciebie wtedy odepchnąć od siebie, ale…
- Rozpłakałam się, a chłopak przytulił mnie do siebie, spojrzałam jego oczy. –
Powiedz mi! Powiedz, jak ja się pokażę na oczy Louisowi?
Chłopak
nic się nie odezwał, ale poczułam na swoim ramieniu coś wilgotnego, spojrzałam
na Malika, płakał jak dziecko. Nie pozostało mi nic innego jak założyć sukienkę
i wrócić do Louisa. Kiedy chciałam już wyjść z pokoju Zayn złapał mnie za rękę.
- Może nie powiemy tego Louisowi.
- Co? – Zapytałam. – Mam go okłamywać? Nie, nie mogę. Powiem mu to.
Wyszłam
trzaskając za sobą drzwiami. Cała zapłakana pobiegłam do naszego pokoju. Nie
obchodziło mnie to, że była tam Agata i Harry. Nacisnęłam na klamkę od drzwi,
wszystkie oczy zostały skierowane na mnie. Kiedy zobaczyła mnie Aga przybiegła
do mnie i przytuliła mnie.
- Aga… proszę. – Powiedziałam cicho. – Zostaw mnie.
Przyjaciółka
tak zrobiła. Ja usiadłam obok przestraszonego Louisa. Otarłam kantem dłoni moje
oczy, które były już całe czerwone i opuchnięte.
- To… to stało się tak szybko. – Zaczęłam, a Lou mnie przytulił. – Ja… Louis!
Ja Ciebie zdradziłam! – Spojrzał na mnie przerażony. – Tak! I to na dodatek z
Zaynem. Ja… ja go pocałowałam. – Spuściłam głowę.
- Będzie się tłumaczył za chwilę. – Wysyczał Louis. – Nie ma mnie tylko
godzinę, a już sobie…
- Nie! Louis! Nie! – Wcięłam się jemu w słowo. – Ta ja go pocałowałam, on Mie nie
zmusił.. po prostu…
Rozpłakałam
się bardziej. Wstałam wzięłam swoją walizkę i wyszłam. Nie pewnie ruszyłam do
windy, z której wysiadł Piotr.
- Matko! Klaro… - Podbiegł do mnie. – Co Ci się stało?
- Zdradziłam Louisa. – Wychlipałam.
Kuzyn
zaprowadził mnie na zewnątrz do ogrodu i tam wszystko mu wyjaśniłam, po kolei.
W szklanych drzwiach zobaczyłam moich rodziców.
- Zayn nam powiedział… - Powiedziała mama.
Usiedli
obok mnie i przytulili wszyscy najmocniej jak się dało. W oknie od pokoju,
który dzieliłam z moim byłym chłopakiem stał Louis. Odwróciłam wzrok, nie
chciałam patrzeć mu w oczy. Nie po tym, co zrobiłam. Całowałam się z jego
najlepszym przyjacielem. Może lepiej będzie, jeśli zostanę? Jednak rodzice odwrócili
mnie od tej myśli.
*
W
samolocie siedziałam obok w środku, po mojej lewej był niestety Louis, a po
prawej Agaty, abyśmy się nie pozabijali. Wsadziłam słuchawki w uszy i włączyłam
piosenkę Look after you. Zauważyłam uśmiech na twarzy Louisa, gdy przeczytał
tytuł i wykonawcę, to jest przecież jego ulubiona piosenka. Teraz zrozumiałam,
co ja zrobiłam, że zdradziłam najlepszego chłopaka na całym świecie. Wiedziałam,
że było już za późno na cokolwiek. Zobaczymy, co czas pokaże.
*
Jest 13! Podoba się? Mam nadzieję.
Zapraszam do komentowania! I pamiętajcie 10 komentarzy dzieli was od nowego
rozdziału. Ten rozdział pisałam przy piosence Running up
that Hill – Placebo ft. Kate Bush. Do następnego!
xo xo
Fajny.!!
OdpowiedzUsuńTo się porobiło ;( Mam nadzieję że Louis i Klara nadal będą razem :) a rozdział jest jak zwykle świetny ♥
OdpowiedzUsuńPodoba się ! Biedna Klara, pogubiła się... Ale rozdział świetny, czekam na kolejny :P A Wy ludziska do roboty i komentować, chcę już kolejny :)
OdpowiedzUsuńWeź, weź , weź. Ocipiałaś?! xD Jak mogłaś?! nie, nie, nie, nie.. Masz zrobić tak, żeby to był tylko głupi sen. Głupi sen, słyszysz? Halo? rozumiemy się mam nadzieję?
OdpowiedzUsuńBędę płakać przez całą noc przez Ciebie, wiesz..?
Ale i tak świetny. Doskonale oddaje emocje, serio.
Pisz następny i żeby oni już byli razem, jasne?!
Całuski, Angie.
Rozdział jest świetny :) Mam nadzieję że Klara z Louisem się pogodzą ;)i będą dalej razem. Ale Agata też jest fajna, że pojawią się rozdziały,w których będzie więcej o tej osobie! :D
OdpowiedzUsuńOpowiadanie jest rewelacyjne i czekam na dalsze losy Klary ale szczerze bardziej podoba mi się Zayn niż Tommo. No i oczywiście czekam też na rozdział o Agacie :)
OdpowiedzUsuńNieeee ! Ona ma byc z Louisem !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Wymysl Zaynowi inną dziewczyne a oni mają byc razem ! !!!!!!!!!! Pozdrawiam Gosia
OdpowiedzUsuńBardzo podoba mi się ten rozdział i czekam na dalszy rozwój wydarzeń ;)
OdpowiedzUsuńKocham twoje opowiadania są po prostu boskie <3
OdpowiedzUsuńNo i w końcu jest dziesiąty komentarz ♥ proszę o nowy rozdział ;) A no i dodam że masz głowę na karku bo ja w życiu nie umiałabym czegoś takiego napisać :) Całusy ;*
OdpowiedzUsuńRozdział świetny ;)
OdpowiedzUsuń