Kiedy
odkleił się ode mnie, uśmiechnął się i ujął moją twarz tak, że spojrzałam mu w
oczy. Teraz wiedziałam tak naprawdę, co czuję. Byłam tego pewna w stu
procentach.
-
Dziękuję. – Powiedziałam cicho.
-
Za co? – Spojrzał na mnie pytającymi oczami.
-
Za pocałunek. – Chłopak najwyraźniej nie wiedział, do czego zmierzam, ale skąd
mógłby wiedzieć? Na Jego twarzy pojawił się szerszy uśmiech.
-
Czyli, że… - Nie dokończył.
-
Czyli, że wiem już, co czuję. – Przerwałam mu, bo nie chciałam słuchać, że on
mnie kocha. – Ten pocałunek nie miał dla mnie najmniejszego znaczenia.
Chłopak
spuścił głowę na dół, a ja skorzystałam z okazji i wyszłam szybko z pokoju,
zmierzając do kuchni, gdzie był mój ukochany.
-
Kochanie! – Powiedział, kiedy zobaczył moją sylwetkę na schodach. – Śniadanko gotowe.
-
Kochanie? – Powtórzyłam. – Od kiedy mnie tak nazywasz? Myślałam, że nie
będziemy stosować żadnych zdrobnień.
-
Oj, nie przesadzaj. – Podszedł bliżej do mnie i objął w pasie. – Moja Marchewko!
– Zastanowił się. – Widziałem… - Spojrzałam na niego przestraszona. – Widziałem
jak całujesz Zayna, a raczej on Ciebie i co mu powiedziałaś…
-
To czekaj. Jak zrobiłeś śniadanie? – Zapytałam zdziwiona, przecież nie mógł być
w dwóch miejscach naraz.
-
Przypomnę. – Zaśmiał się, po czym kontynuował dalej. – Mniej więcej piętnaście
minut byłaś w łazience, więc ja przez ten czas zdążyłem zrobić kanapki. –
Obdarował mnie promiennym uśmiechem. – Czyli, że teraz nie mam się przejmować
Zaynem? – Zapytał, a ja pokiwałam twierdząco głową. –To dobrze, bo kiedy
opowiadałaś mi o tym swoim śnie w śpiączce byłem naprawdę przerażony.
Pocałował
mnie jeszcze w usta i zasiedliśmy do śniadania.
Nie
minęło pięć minut, a ja pochłonęłam wszystko z talerza. Musiałam jeszcze
poczekać na Louisa.
-
O Boże! A Aga? Jakoś jej tu nie widzę! – Powiedziałam.
-
Aga? – Spojrzał na mnie pytająco. – Aga już dawno wstała i jest zapewne na
górze. Zaraz zejdzie.
Odetchnęłam
z ulgą, bo już myślałam, że Lou zapomniał o Adze.
Po
nie całych pięciu minutach byliśmy już w samochodzie Lou. Jechał bardzo
przepisowo, co mnie trochę zirytowało. Nie żebym łamała prawo, albo coś, ale
prędkość, z jaką się poruszaliśmy była bardzo wolna. Spojrzałam na licznik i
zaniemówiłam. Poruszaliśmy się z prędkością 60 km/h. No cóż muszę przyznać, że
jeździł jak mój wuja.
-
Mój ty kochany Lou! Mógłbyś jechać troszeczkę szybciej? – Zapytałam lekko
poirytowana. – Mijaliśmy znak, który informował, że dozwolona prędkość na tej
drodze wynosi 90 km/h, więc albo przyśpieszysz, albo ja wysiadam, albo policja
wlepi ci mandat za spowalnianie ruchu.
-
Wiesz… muszę cię zmartwić, Marcheweczko. – Powiedział i uśmiechnął się sam do siebie.
– Teraz można już tylko jechać 60 km/h.
-
Ej! – Odezwała się z tyłu Aga. – Będziecie się kłócić o prędkość?
-
Ależ oczywiście, że nie. – Uśmiechnął się. – To tylko taka sprzeczka.
Przez
resztę drogi nikt nie zamienił żadnego słowa. Droga do szkoły trwała
dwadzieścia minut tylko dlatego, że nasz Boo Bear trzymał się przepisów.
-
To do zobaczenia Kochanie o 15! – Powiedział całując mnie przy tym w policzek.
-
Tylko tyle. – Zaprotestowałam i zatopiłam się w Jego ustach. – Tak lepiej.
Pomachał
mi, kiedy wraz z Agą wchodziłyśmy do budynku.
Witaj
nowa szkoło!
Od
razu przy wejściu każda para oczu skierowana była właśnie na nas, dziwnie się
czułam w tej sytuacji, ale jednak jakoś dotarłyśmy do klasy. Los tak chciał, że
musiałam siedzieć koło jakiejś blondyny, a Aga obok niewysokiej dziewczyny z
rudymi końcówkami.
-
Hej! – Przywitała się szeptem moja sąsiadka z ławki. – Czy Ty… no czy to
prawda, że Ty chodzisz z Louisem Tomlinsonem?
Zaczyna
się. – Pomyślałam. Czy teraz każdy w szkole będzie się do nas przystawiał tylko
dlatego, że znamy One Direction? To jakieś chore, ale moją uwagę przykuła
osoba, a mianowicie dziewczyna. Brunetka o niebieskich oczach, jak ocean.
Zamrugałam kilkakrotnie i niedowierzałam własnym oczom. To była… Nie, to niemożliwe.
Sophie.
*
Dzisiaj taki króciutki rozdział no, ale jakiś jest. :D Mam nadzieję, że się
spodoba, bo mi osobiście jakoś do gustu nie przypadł, ale liczę na wasze
szczere komentarze i do następnego.
Jeżeli ktoś ma jakieś pytania… 20662834 – kierować pod ten numer gg.
Do następnego!
xo xo
Eee tam, fajny :) Dobrze, że wybrała Lou, a nie Zayna :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i czekam na kolejny :*
Co taki krótki?
OdpowiedzUsuńFajny, fajny :D
Dawaj kolejny, czekam.
Całuski, Angie.
Taak Na początku już myślałam jak Cie zabić ale gdy napisałas o tym pocalunku ze dla niej ot nic nie znaczy to juz jest ok ;DD Czekam na następny ;)) Asia xx
OdpowiedzUsuńRozdział świetny ;) szkoda tylko, że taki krótki. Czekam na następny ♥
OdpowiedzUsuńYeaah jest lou!!
OdpowiedzUsuńRoz fajny ale krótki ;(
Czekam na nn
dobrze że nie kocha Zayna tylko Lou ;) nie sądziłam, że ta cała Sophie będzie w tej szkole :\ czekam na nn <3 zapraszam do siebie http://inbetweeners-dance-with-1d.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńCo tak krótko? ; ( Wreszcie Klara zrozumiała ,że nie kocha Zayna ,ale czuję ,że on jeszcze na pląta w ich życiu. Ale Lou jaki agent ,że podsłuchiwał. Dobrze , że nie jest zły za pocałunek. Czekam na kolejny. pozdrawiam ; )
OdpowiedzUsuń