poniedziałek, 12 marca 2012

Rozdział 10


            Tak ich randka, ciekawe, gdzie Harry ją zabierze. Mam nadzieję, że będą się dobrze bawić i, że coś z tego wyjdzie. Zadowolona z własnej myśli aż klasnęłam w dłonie. Nagle zauważyłam, że Zayn cały czas mnie obserwował jak na ostatnim stopniu schodów robię z siebie idiotkę.

- Czy wszystko w porządku? – Zapytał chłopak, po czym podszedł do mnie, a ja pokiwałam twierdząco głową. – No wiesz, bo nie wydaje mi się, że tańce radości i oklaski są normalne w Twoim wykonaniu…
- Czy Ty mi coś sugerujesz? – Zmierzyłam go wzrokiem, a on aż się wzdrygnął.
- Nie. Nie. – Zaprzeczył, spuścił głowę i powlekł się na górę.

            Kiedy mnie mijał klepnęłam go w plecy, a chłopak entuzjastycznie uśmiechnął się. Zobaczyłam, że na kanapie siedzi mój chłopak. Jak fajnie to brzmi w myślach… Mój chłopak. Tak, Louis i ja byliśmy oficjalnie parą. Na wspomnienie tego słowa uśmiechnęłam się i ruszyłam w stronę mojego ukochanego. Dopiero teraz zorientowałam się, że Aga i Harry poszli na spotkanie. Nie wiem, jak mam to nazywać, więc na razie niech to będzie spotkanie.

- Co Ciebie tak rozbawiło? – Z moich rozmyślań wyrwał mnie Lou.
- Nic mnie nie rozbawiło. – Usiadłam obok chłopaka. – Po prostu jestem szczęśliwa.

            Lou przysunął się bliżej mnie i objął ramieniem. Wtuliłam się w Jego ciepłe ciało i siedzieliśmy tak… nawet nie wiem ile czasu. Zatraciłam się w tej chwili, było mi tak strasznie dobrze jak nigdy dotąd.

- Lou? – Chłopak ocknął się i spojrzał w moje oczy. – Czy mój kuzyn wtajemniczył Ciebie w to, że się żeni?

            Chłopak popatrzył na mnie zdezorientowany. Nie wiedział, co odpowiedzieć. Prawdopodobnie coś wiedział, jednak nie chciał nic mówić.

- Tak, spytał, czy zagramy na jego ślubie. – Spuścił głowę.
- Hm… - Zastanowiłam się na moment. – Dlaczego mi nie powiedziałeś?
- To miała być niespodzianka, że przyjedziemy do Polski i… - Przerwałam mu.
- Dziękuję. Sam fakt, iż poświęcicie się i przylecicie do Polski jest czymś w rodzaju… - Nie mogłam tego określić, brakowało mi słów.
- To dla nas przyjemność! – Odparł entuzjastycznie.

            Chłopak wstał niepewnie, ale z wielkim uśmiechem na twarzy, wziął mnie na barana i wybiegł z domu. Krzycząc w niebogłosy, że jestem jego dziewczyną. Ja jakoś próbowałam go uspokoić – nadaremno. Chłopak więcej się tym nakręcał. Co miałam zrobić z uśmiechem na twarzy dołączyłam do krzyków Louisa.

                                                                  *

            Jak ten czas szybko leci. – Pomyślałam. Oglądałam wszystko z góry w pomniejszeniu. Spojrzałam na Louisa, który smacznie spał. Położyłam moją głowę na jego i resztę lotu spędziłam w tej pozycji. Gdy stewardesa oznajmiła nam, że wszyscy na pokładzie mamy zapiąć pasy, ponieważ lądujemy, lekko szturchnęłam łokciem Louisa.

- Co jest? – Zapytał.
- Lądujemy. – Szepnęłam. – Jesteśmy w Polsce.

            Chłopak entuzjastycznie podniósł się i zapiął pasy. W między czasie mój tata zdążył zmierzyć Louisa swoim wzrokiem. No tak! Tato się uparł, że będzie siedział koło nas, co miałam zrobić? Powiedzieć stanowczo Nie!? Wtedy to by się zaczęła wojna. Oh… Zapomniałam wspomnieć, że od pierwszej randki Harry i Agata są parą, a Liam szuka swojego szczęścia, próbując ułożyć sobie związek z Patrycją. Kiedy już wylądowaliśmy, Niall wyskoczył jako pierwszy. Uradowany zaczął ssać, że znajdujemy się już na ziemi.

- Klaro? – Zapytał Niall. – Czy jest tu jakiś McDonald, albo KFC?
- No oczywiście. – Odparłam oburzona. – Co ty sobie myślisz, że nasz kraj to, co jakaś wiocha jest?
- Nie. – Chłopak spuścił głowę, a Louis wybuchnął śmiechem.

            Zayn wystraszył się i zaczął wychwalać, jaki to piękny jest Poznań. Louis robił dokładnie to samo, natomiast martwił mnie Liam, odkąd poznał Patrycję chodził jakiś nieobecny, ciągle z telefonem w ręku, a gdy tylko zadzwonił od razu wybiegał z domu. Zbytnio nie cieszył go ślub mojego kuzyna, ale mimo to przyleciał, teraz liczyło się, aby był wśród przyjaciół, na których zawsze może liczyć.

            Przyjechaliśmy dzień wcześniej, aby chłopaki zobaczyli, co nieco Polskę od wewnątrz, a nie z Google Map. Chłopaki nie byli entuzjastycznie nastawieni do zwiedzania, woleli posiedzieć sobie w domu. Jednak mój tata ich przekonał bez słowa ruszyliśmy na wycieczkę po tak dobrze znanym mi Poznaniu. Wesele miało odbyć się tutaj, ponieważ panna młoda pochodzi z Poznania. Wuj Edward odłączył się od nas. 

            Nadszedł dzień wesela, czyli sobota godzina 13. W hotelu panował harmider, chłopaki chodzili od pokoju do pokoju w poszukiwaniu swoich rzeczy. Natomiast my z Lou spokojnie ubieraliśmy się. Na szczęście nasze stroje na wesele nie leżały we wszystkich pokojach.

- Wiesz jak się cieszę, że Ciebie poznałem? – Powiedział nagle Lou, gdy ja malowałam rzęsy. – Gdyby nie Twój wuja wtedy na lotnisku nie prosiłby nas o nasze autografy prawdopodobnie nigdy byśmy się nie spotkali.
- A wtedy jak wysiadaliśmy z samolotu? – Zapytałam.
- To wszystko to Twój wuja… - Chłopak spuścił głowę. To też temu tak wuja zachowywał się spontanicznie jakby o wszystkim wiedział. – Bo, bo, gdy ujrzałem Twoje zdjęcie… zamarłem. Przez kilka dni biłem się z myślami, że to niemożliwe, że miłość od pierwszego wejrzenia nie istnieje. Tym bardziej od wejrzenia w zdjęcie…
- Oj… Nie tłumacz się. – Podeszłam bliżej chłopaka.

            On pociągnął mnie do siebie i znalazłam się nad nim. Pocałował mnie, a ja odwzajemniłam pocałunek. Chłopak bez opamiętania zatopił się w moich ustach i za żadne skarby świata nie chciał się odkleić. Louis zapomniał się, że dziś jest wesele i musimy się pośpieszyć. Męczył się z zamkiem od mojej sukienki, ale ja musiałam to przerwać.

- Louis! – Ledwo zdołałam coś powiedzieć, bo chłopak znów zatopił swoje usta w moich.
- Hm? – Usłyszałam jego głos, po czym odsunął się ode mnie.
- Louis wiesz, że bym chciała, ale za godzinę musimy być w kościele.

            Chłopak niechętnie podniósł się z łóżka i próbował zasunąć mi z powrotem suwak od sukienki. Nagle do pokoju wpadł mój tato.

- Co się tu dzieje? – Przeraził mnie jego ton. – Jeszcze nie gotowi? Dalej za dwadzieścia minut zbiórka na dole. Proszę przekażcie to tej bandzie hołoty. – Zastanowił się, po czym dodał. – Od rana są na nich skargi od innych mieszkańców tego hotel.

            Wymieniliśmy spojrzenia z Lou i roześmialiśmy się. Dobrze, że pod budynkiem nie czekało stado fanek. Właśnie! Gdzie były fanki? Mniejsza z tym. Ogarnęłam się i wyszliśmy z Lou z pokoju zabierając ze sobą resztę. W holu czekali już mama, tata i wujek. Wszyscy wyposażeni w uśmiechy. Wsiedliśmy do samochodu, który zawiózł nas pod kościół.

            Kiedy ujrzałam Felicję… zabrało mi mowę. Tak pięknie prezentowała się w białej sukni, że aż pozazdrościć. Wszyscy weszliśmy do kościoła i rozpoczęła się ceremonia ślubna.
                                                                  *
Zacznę od krótkich wyjaśnień w rozdziale 9 było napisane, że ślub ma odbyć się za dwa miesiące… To błąd, dopiero teraz się skapnęłam. Tam powinno być, że za trzy tygodnie. Teraz druga sprawa musiałam ten ślub trochę zrobić wcześniej, bo jeżeli miałabym zrobić go za dopiero kilka rozdziałów wyszłaby mi niekończąca się opowieść. :) Dziękuję tym osobom, które czytają. Mam prośbę, jeśli czytasz tego bloga to skomentuj i napisz, co Ci się podoba, a co nie. Byłabym bardzo wdzięczna. Jak i również prosiłabym o polecanie mojego bloga innym. Z góry dziękuję za wszystko! :D A... i dziękuję jeszcze za 1000 wejść!
xo xo 



8 komentarzy:

  1. No super ;) i już masz 1000 wejść ;) czekam na kolejny rozdział ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Świeeetny :)
    A skoro już pytasz, co by można było zmienić..
    Cóż, może to dziecinne ale..
    Więcej akcji miłosnych z Lou, prosze :*
    Dawaj nastepny! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się z Angie :) też lubię wątki miłosne ;) a tak to to bloga jest zajebisty ! Ciekawe jak poszła randka ;) pozdrawiam i czekam na kolejny ;)

      Usuń
    2. Hahahaha Angie jak ona coś palnie ;DD

      Usuń
  3. Super! :)
    Nie musisz nic zmieniać! Wszystko jest ok. Czekam na nexta! xD

    OdpowiedzUsuń
  4. Już wczoraj wszystko przeczytałam ,ale dzisiaj mam czas by coś napisać. Blog mi się podoba jak i cała fabuła opowiadania. Szkoda ,że są krótkie odcinki. Piękny ślub z Poznaniu , na starówce. Ach zachwyciłam się ,ale czekam na dalszy ciąg wesela. Czekam na następny odcinek. Zapraszam do siebie. Pozdrawiam ; )

    http://dance-with-me-tonight.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozdział bardzo mi się podoba z resztą tak jak pozostałe ;D
    Dżela ;P

    OdpowiedzUsuń
  6. Blog jest rewelacyjny... Lou jest słodki ;*
    Bardzo fajnie piszesz ;)
    Jakbyś miała chwilkę, to zapraszam do mnie... też o Lou ;)
    http://dreams--come-true.blog.pl/

    OdpowiedzUsuń