-
Myślę także, że… - Nie dokończył zdania, bo do naszego pokoju weszła Aga.
-
Hej! – Przywitała się. – Czy nie wiecie czemu z pokoju Zayna dochodzą takie
wrzaski? Już tak z pięć minut się kłócą o coś…
-
Nie, nie wiemy. – Przerwał jej Lou.
Przyjaciółka
spojrzała na mnie pytająco, a ja odwróciłam wzrok. Nie chciałem teraz z nikim
rozmawiać, ale miałam taką ochotę dowiedzieć się, o co chodzi z Patrycją, czy
się zaprzyjaźniły, a może po prostu od czasu do czasu ze sobą rozmawiają?
-
Pogadamy? – Z zamyśleń wyrwał mnie cichy, ale jakże skruszony głos Agi.
Skinęłam jedynie głową i udałyśmy się na hol. – Nie myśl, że już się nie
przyjaźnimy, że przez ten tydzień się tyle zmieniło i zaczęłam kumplować się z
Patrycją. To nie prawda. Po prostu na stołówce rozmawiałyśmy i… wiesz dla Liama
jest ważne, co ona o nim myśli…
-
Acha. – Odpowiedziałam. – Czyli, że Patrycja mnie nie zastąpi? – Po chwili
dodałam. – Nie mam się nią przejmować?
-
Nie. Pamiętaj przyjaźnimy się od dziecka i będziemy aż do śmierci. –
Uśmiechnęła się. – Ale teraz wybacz, idę się zdrzemnąć.
Aga
ruszyła na górę, a ja zostałam sama. Usiadłam na kanapie i włączyłam telewizor,
potrzebowałam bycia w samotności. Ja i TV. Ja i… Musiałam na chwile wstać po
jakieś żelki. Mam nadzieję, że Niall mi wybaczy to, że je zjem. W kuchni
zastałam syf, nie ma cię tydzień, a tu taki chlew. Nie chciałam sprzątać,
widać, że Aga nie miała na nich siły. Przeszukałam wszystkie szafki w
poszukiwaniu paczki żelków, ale nigdzie nie znalazłam poszukiwanego produktu.
-
Tego szukasz? – Pomacał mi kolorową paczką przed oczami uśmiechnięty Niall. –
Dobrze, podzielę się z tobą, ale pamiętaj, że to więcej się nie powtórzy.
Zasiedliśmy
na kanapie i w ciszy oglądaliśmy jakiś amerykański serial, do czasu, kiedy
wkurzona Sophie zbiegła po schodach i wyszła trzaskając drzwiami. Z jednej
strony ucieszył mnie ten fakt, ale w sumie szkoda mi jej było… Zaraz! Co ja
mówię? Coś jest ze mną nie tak.
-
To nie pierwsza ich taka kłótnia. – Powiedział bez zastanowienia Niall, nie
odrywając wzroku od kolorowego wyświetlacza LCD. – Wiesz, że on to robi tylko
dlatego, aby…
-
Nie kończ. – Przerwałam mu. Wiedziałam, że chce powiedzieć, „aby wzbudzić w
tobie zazdrość” – Proszę, Niall porozmawiaj z nim, dowiedz się, co czuje.
Chłopak
tylko skinął głową, a ja pogrążyłam się w głębokim śnie.
Zmarszczyłam
lekko czoło, ale nadal nie otwierałam oczu.
-
Hej! Nie śpisz już? – Zapytał Lou.
Z
mojej strony nie było żadnej reakcji. Odwróciłam się plecami w stronę chłopaka,
a przynajmniej tak mi się wydawało, niestety moje przeczucie było błędne.
Leżałam na podłodze, a Lou uśmiechał się i wyciągnął do mnie rękę.
-
Dziękuję. – Powiedziałam cicho. – Która godzina?
-
Dochodzi 16. – Odpowiedział siadając na kanapie, gdzie jeszcze przed chwilą
leżały moje zwłoki.
-
Nudzi mi się. – Poszłam do kuchni po szklanką, aby nalać sobie wody z kranu.
Lou
nic nie odpowiedział jedynie uśmiechał się, ten wyraz twarzy irytował mnie
lekko, ale cóż poradzić – taki był właśnie Lou. Nigdy nie zdawał sobie z
niczego sprawy, wykonywał wszystko spontanicznie, co mu przyszło do głowy jego
ciało wykonywało ten szalony pomysł. Jednak teraz trochę było inaczej, czyżby
wydoroślał?
-
Mam pomysł! – Krzyknął. Tak i tego mi było potrzeba teraz, jego szalonych
pomysłów. – Idziemy do centrum! – Mina mi zrzedła.
-
Na serio? Nie masz żadnych innych pomysłów? – Gdy to powiedziałam Lou wstał z
kanapy i ruszył w moim kierunku. – Żadnych pomysłów?
Chłopak
uśmiechnął się cwaniacko, a ja pokiwałam z dezaprobatom głową. Wybuchłam gromkim
śmiechem, kiedy Lou zaczął poruszać znacząco brwiami i wskazywać ręką na piętro.
-
Nie. – Pokiwałam przecząco głową. – Idziemy do centrum!
Chłopak spuścił głowę, a ja pociągnęłam go za rękę.
-
Jedzie ktoś z nami do centrum? – Krzyknęłam przy drzwiach, gdy zakładałam zimowe
ubranie wyjściowe.
Na
odpowiedź nie musiałam długo czekać.
-
Już idę.- Odpowiedziała mi Aga biegnąc po schodach.
Wszyscy
ubraliśmy się ciepło, choć jechaliśmy samochodem Lou. Otwierając drzwi dostałam
świeżym powietrzem, a na dodatek zimnym w twarz. Chuchnęłam tylko i przede mną,
prze moimi oczami pojawiła się para. Zima. Czemu akurat teraz musiałaś przyjść?
Schodząc po schodach o mało bym się nie wywróciła przez śnieg spoczywający na
nich. Musiało być dziesięć stopni w minusie.
-
Trzymasz się? – Zapytał z troską Lou.
-
Na razie jeszcze tak. – Uśmiechnęłam się i już po chwili byliśmy przy
samochodzie. – Dziękuję. – Powiedziałam, kiedy Lou otworzył mi drzwi.
-
A ja? – Oburzyła się Aga.
-
Przepraszam. – Lou szybko podbiegł do przyjaciółki i niczym na dżentelmena
przystało otworzył drzwi skłaniając się nisko.
-
Idiota! – Skomentowała to Aga, na co Lou podniósł głowę i puścił jej oczko.
-
Też cię kocham. – Odpowiedział.
Nareszcie
ruszyliśmy. Podróż trwała dobre dwadzieścia minut już, a my jeszcze nie byliśmy
w centrum. Przez cały czas nie zamieniłam ani jednego słowa z Lou. Udałam
obrażoną.
-
Czy coś się stało, Klaro? – Zapytał po raz trzydziesty, a ja nic nie
odpowiedziałam.
Spojrzałam
na chwilę na drogę i zobaczyłam, że to nie jest droga do centrum handlowego. Odwróciłam
się w stronę Agi, a ona wzruszyła tylko ramionami.
-
Panie Tomlinson, czy może mi pan powiedzieć, dokąd jedziemy? – Zapytałam z
powagą, na co Aga wybuchła śmiechem.
-
To jest niespodzianka, Pani Tomlinson.
„Pani
Tomlinson”!? Że, co? Upadł już na główkę. Uśmiechnęłam się tylko i oparłam
głowę o podgłówek z cichym westchnięciem.
Reszta
drogi zleciała już nieco szybciej.
-
Lou możesz mi powiedzieć, gdzie jesteśmy? – Zapytałam, kiedy skręcił w polną
drogę.
-
Jedziemy… - Nie dokończył.
-
Dziękuję za informację.- Szturchnęłam go lekko łokciem, na co on zmierzył mnie wzrokiem.
-
Przecież widzisz, że prowadzę. – Odparł bez najmniejszego zainteresowania w
głowie. – Jesteśmy. – Dodał po chwili.
Spojrzałam
przez okno i zobaczyłam pole. Puste pole w szacie zimowej, przykrytej białym śnieżnym
puchem.
-
Zaraz będzie reszta. – Bez minuty zastanowienia otworzył drzwi i szybko znalazł
się po przeciwnej stronie samochodu, czyli koło mnie. Pokazał rękę, że mamy
wysiąść. – Dalej! Ruszyć tyłki.
-
Lou, po co żeś nas tu przywiózł? – Zapytała Aga.
-
Stwierdziliśmy… - Ah, czyli zmowa z chłopakami, a oczywiście my nic nie
wiedziałyśmy. – Że przyda się wam trochę ruchu.
-
Może tak trochę jaśniej? – Naciskała Aga. Lou jednak nic nie odpowiedział.
Spojrzałam
na przyjaciółkę, która schylała się, prawdopodobnie po śnieg. Jednym ruchem
ręki zgarnęła trochę śniegu i ugniotła z niej coś na kształt kulki. Bez chwili
zastanowienia rzuciła w Louisa. Chłopak strzepnął z siebie trochę śniegu i
niczym spartanin pobiegł w kierunku Agi, która uciekała w głąb pola. Lou był
szybszy i przewrócił dziewczynę, która od teraz wyglądała jak śniegowy potwór.
Nie zastanawiając się dłużej dosłownie rzuciłam się na nich rzucając każdemu w
twarz śniegiem.
-
Spadł śnieg, więc trzeba to wykorzystać, bo u nas o taki śnieg to trzeba prosić
się wieloma latami. – Uśmiechnął się, spojrzał za siebie i kontynuował. – Bitwa
na śnieżki!
Po
chwili znaleźli się koło nas Liam, Harry, Niall , Zayn i Patrycja. Patrycja? Co
na tu robiła? Nie ważne, nie będzie mi psuć humoru.
-
Ja, Klara, Aga i Zayn. – Powiedział Lou. – Jesteśmy razem.
To,
co działo się później było nie do opisanie. W tym momencie leżałam głową do
śniegu. Tylko, dlatego, że Harry pchnął mnie kilka minut temu. Szybko
otrzepałam się i wzrokiem namierzyłam Harrego. Był niedaleko, jakieś pięć
metrów dalej. Bez zastanowienia pobiegłam w stronę Loczka, szczęście, że stał odwrócony
plecami w moją stronę. Odpłaciłam się mu tym samym.
-
O nie! – Wykrzyczał, a ja z triumfalnym uśmiechem siedziałam na jego plecach. –
Moje włosy! Klaro, proszę cię zejdź ze mnie!
Pokiwałam
tylko przecząco głową, widziałam złość w jego oczach. Odwróciłam się by
zobaczyć, co się dzieje na polu bitwy. Szybko tego pożałowałam. Harry
wykorzystał moment mojej nieuwagi i zrzucił mnie ze swoich pleców.
Niall
rzucał Adze prosto w twarz śnieg, na co ona nie pozostawała mu dłużna, odpłacał
się tym samym. Liam próbował podnieść się z śniegu, jednak Louis był
silniejszy. Zayn dorwał Loczka, który znów leżał głową w śniegu. Mimowolnie się
uśmiechnęłam, kiedy zobaczyłam szczęśliwy wyraz twarzy Zayna, był taki uroczy…
Klaro! O czym ty myślisz? Hm… gdzie Patrycja? Patrycja próbowała zrzucić Louisa
z Liama, jednak jej się to nie udawało.
Przed
moimi oczami ukazała się jakaś postać w niebieskich butach z Nike – Zayn.
Wyciągnął w moim kierunku rękę, bo nadal siedziałam na śniegu.
-
Wszystko w porządku? – Zapytał troskliwie. Nigdy nie widziałam, żeby miał w
sobie tyle czułości.
-
Tak, tak. – Wymamrotałam, kiedy próbowałam się podnieść.
Złapałam
za rękę Zayna i nie wiem, co mnie podkusiło pociągnęłam go w moją stronę tak, że
leżał teraz na mnie. Obdarował mnie promiennym uśmiechem, a ja rozpłynęłam się
w jego piwnych oczach.
-
Coś się stało? – Zapytał po chwili, a z jego twarzy nie znikał uśmiech.
Pokiwałam przecząco głową. – Tak, więc czemu twoje oczy patrzą perfidnie wprost
w moje?
Zayn!
Po co psujesz taką chwilę? Nie wiedziałam, co miałam odpowiedzieć.
-
Po prostu oglądam swoje odbicie w twoich oczach. – Odpowiedziałam mu, a on
zaczął się śmiać. – Czyli, że ten argument cię nie przekonuje?
-
Imponuje mi, czuję, że jestem twoim idolem. – Zaśmiał się znów tym razem trochę
ciszej. – Powiem ci coś. Ja też podziwiam swoje odbicie w twoich oczach.
Nie
wiem, co się ze mną dzieje. Przecież wyraźnie sama rano stwierdziłam, że nic do
niego nie czuję, ale teraz… jego oczy, jego aksamitny głos i perfumy
doprowadzają mnie do obłędu. W moje głowie pojawiała się tysiąc myśli. Co jeśli
moje uczucie do Zayna jest równe uczuciu do Louisa? A co jeśli większe? Ale
tylko przy Louisie czułam się bezpiecznie, ale Zayn… on miał w sobie coś
takiego, co przyciągało mnie do niego. Sama już nie wiem.
*
Wiem, krótki i przepraszam, że musieliście czekać tyle. Dawno było dziesięć
komentarzy, ale jakoś nie miałam weny i czasu. Liczę, że spodoba się wam ten
rozdział i będziecie komentować. :) Z
góry dziękuję za wszystkie komentarze. One motywują do dalszego pisania.
Następny będzie w sobotę. :D
Wesołych Świąt! :*
xo xo
Warto było tyle czekać ;) Rozdział jest świetny i czekam na kolejny ♥
OdpowiedzUsuńO nie nie nie droga panno ! Nie psuj związku Louisa i Klary. Przecierz to taka pięka para czyż nie ?
OdpowiedzUsuńA Rozdział jak zwykle świetny ! :D
Czekam na następny
I tu się rodzi problem u Klary , które uczucie jest silniejsze? Czy ta sielanka niedługo nie zakończy? Cieszy mnie to ,że Klara wyjaśniła sobie wszystko z Agą. Jestem ciekawa co będzie dalej. Czekam na kolejny odcinek. Pozdrawiam; )
OdpowiedzUsuńhttp://dance-with-me-tonight.blogspot.com/ Nowy!
Lou i Klara tak do siebie pasują ;D Nie psuj ich ;)) Rozdzial cuudny ^.^ Asia xx
OdpowiedzUsuńZayn zostaw ją ! i Klaro zostaw go ! Przecież Lou jest taki ahhh... jak można kochać innego ?! czekam na nn <3 [inbetweeners-dance-with-1d/swagmasta-from-doncasta]
OdpowiedzUsuń